Spokojnie! Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego nie zostali murarzami. Ale sami postanowili się zabezpieczyć przed zjadliwym wirusem. Konstrukcja, którą zbudowali, jest lekka i została tak zaprojektowana by mogła zostać w prosty sposób złożona.
A dzięki temu, że medycy sami złożyli moduły, na oddział zakaźny nie musiały wchodzić osoby z zewnątrz. Ryzyko przeniesienia koronawirusa zostało zminimalizowane. Po co lekarzom w szpitalu nowe ścianki?
- W normalnych warunkach epidemiologicznych szpitale, poza oddziałami chorób zakaźnych, nie są wystarczająco przystosowane do zapobiegania rozprzestrzenianiu się wirusów chorób wysoko zakaźnych. Sam blok operacyjny jest skonstruowany tak, by zapobiegać przede wszystkim infekcjom bakteryjnym, a nie wirusowym, zwłaszcza roznoszonym drogą kropelkową. Stąd konieczność modyfikacji aktualnie funkcjonującej infrastruktury, tak aby można było wytworzyć śluzy i inne ograniczenia dla rozprzestrzeniania się koronawirusa - tłumaczy dr Michał Nowakowski, kierownik bloku operacyjnego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie
Ściana zmontowana przez lekarzy oddziela strefę zieloną, czyli zupełnie czystą od strefy żółtej, w której występuje częściowa kontaminacja wirusem w czasie zabiegu operacyjnego.
Co więcej, ścianki postawione przez medyków przeciwdziałają niekontrolowanemu przepływowi powietrza, a dzięki temu, że są łatwo zmywalne można je bez problemu dezynfekować.