Lolek zerwał się ze smyczy i czmychnął 11-letniej właścicielce. W pościg ruszył strażnik miejski
Wczoraj (10 kwietnia) 11-letnia Maja wyszła na spacer po Krakowie ze swoim kotem o imieniu Lolek. Skierowali się na boisko szkoły podstawowej, do której uczęszcza dziewczynka, ale tam futrzak zaczął zachowywać się nerwowo. Mimo, że był prowadzony przez 11-latkę na smyczy, uciekł jej pod rampę na skateparku i za nic w świecie nie chciał opuścić kryjówki. Lolek nic sobie nie robił ze słownym próśb o powrót do właścicielki. Na dodatek rozpięła smycz, dzięki której dziewczynka miała jeszcze jakąkolwiek kontrolę nad sytuacją. Interweniować próbował ojciec jednego z chłopców jeżdżących na hulajnogach, lecz podjęta przez niego inicjatywa, by kota wyciągnąć spod rampy przy pomocy długiej gałęzi również okazała się nieskuteczna.
Wówczas na miejsce wezwano straż miejską. To naprawdę duże szczęście, że w pobliżu przebywał akurat patrol, którego członkiem był strażnik Zbyszek, prawdziwy specjalista od interwencji z udziałem zwierząt.
PRZECZYTAJ: Jarmark wielkanocny wrócił na Rynek Główny w Krakowie. Do kiedy potrwa?
Strażnikowi przy pomocy długiej gałęzi udało się "przekonać" Lolka, by ten jednak opuścił kryjówkę, niestety wówczas kot sprawił kolejnego psikusa. Tym razem błyskawicznie przeskoczył przez siatkę i znowu zaczął uciekać. Mundurowy ruszył za nim w pościg! Po kilku minutach futrzak był już w rękach swojej właścicielki. Straż miejska informuje, że dziewczynka wraz z kotem cali i szczęśliwi dotarli do domu.
ZOBACZ: Bezczelna kradzież w centrum Krakowa! Ofiara nawet się nie zorientowała