W zeszłym tygodniu mieszkańcami powiatu bocheńskiego wstrząsnęła informacja o zaginięciu małżeństwa z Majkowic. Ola i Michał prowadzili hotel dla zwierząt, w którym opiekowali się psami i kotami. Niedługo po rozpoczęciu poszukiwań kobieta skontaktowała się jednak z bliskimi i poprosiła o to, by zakończyć akcję. Kilka dni później bocheńska policja poinformowała o zlikwidowaniu pod Bochnią potężnej plantacji konopi indyjskich. – W wyniku prowadzonych działań skierowanych na przeciwdziałanie przestępczości narkotykowej bocheńscy policjanci ustalili, że na jednej z posesji na terenie gminy Bochnia, prowadzona jest uprawa konopi indyjskich. Kiedy policjanci przyjechali pod wytypowany adres, mieszkająca tam kobieta od razu przyznała się, że prowadzi uprawę konopi indyjskich. Policjanci bardzo dokładnie przeszukali zarówno teren posesji oraz dom, w którym mieszkała kobieta. Za posesją funkcjonariusze odnaleźli specjalnie przygotowane tunele, w których znajdowała się aparatura służąca do profesjonalnej uprawy roślin. Łącznie, bocheńscy kryminalni natrafili na 116 krzaków konopi, oraz 31 gramów suszu – taki komunikat można przeczytać na stronie internetowej Małopolskiej Policji.
Zobacz też: Kęty: Wrzucił pieniądze do radiowozu. Grozi mu 10 lat więzienia
Sprawa rzekomego zaginięcia oraz policyjnej akcji polegającej na likwidacji plantacji narkotyków są ze sobą powiązane. Kobieta, która uprawiała marihuanę to właśnie Aleksandra S. Została ona zatrzymana i postawiono jej zarzuty prowadzenia uprawy mogącej dostarczyć znacznej ilości ziela konopi innych niż włókniste, którą prowadziła w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz posiadania przyrządów służących uprawie narkotyków. Wobec podejrzanej zastosowano dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju a także poręczenie majątkowe. Sprawę prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Bochni pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Bochni. Czy mimo zakazu opuszczania kraju, Ola faktycznie wyjechała za granicę, jak poinformowała śledczych jej siostra?
Mieszkańcy Majkowic doskonale pamiętają interwencję policyjną na posesji, którą zamieszkiwało młode małżeństwo.
– Tu się raczej nic nie dzieje, a to było wydarzenie! Tyle radiowozów się zjechało... Oni byli uprzejmi, ten Michał ponoć dorabiał sobie rozwożąc pizzę w Krakowie, chyba nie mieli pieniędzy – mówi nam mieszkanka miejscowości.
Ola wprowadziła się do Majkowic dwa lata temu, po śmierci ojca, który mieszkał tu od około 10 lat. Potem założyła Hotelik dla Zwierząt Amos Przystań. W chwili, gdy małżeństwo zniknęło, w hoteliku przebywało 27 psów i 4 koty. Dziś Przystań Amos już nie istnieje.
– Przyjechała chyba jej siostra ściągnęła tabliczkę Hotelik dla Zwierząt Amos Przystań i zaczęła robić wielkie porządki – mówi nam sąsiadka.
Podjeżdżamy pod zadrzewioną posesję w Majkowicach. Na podjeździe stoi zaparkowany samochód, a na podwórzu krząta się młoda kobieta. Pytamy czy trafiliśmy do Hoteliku dla Zwierząt Amos. Odpowiada nam, że przytulisko już nie istnieje. Dodaje, że tabliczka także już została ściągnięta z witacza.