Sytuacja rozegrała się w autobusie jadącym wzdłuż ul. Bora-Komorowskiego w Krakowie. Mężczyzna w wieku około 40 lat wsiadł do pojazdu kilka przystanków wcześniej i stał w środku trzymając się poręczy. Nagle doznał ataku padaczki.
Polecany artykuł:
- W jednej chwili zesztywniał i runął jak kłoda wprost na twarz. Rozwalił sobie nos, strasznie krwawił. Przy nadmiarze krwi, której było dużo na podłodze zaczął się krztusić i dusić - relacjonuje nasz Internauta.
Pan Sławek jako jedyny ruszył na pomoc poszkodowanemu, pozostali pasażerowie nie zareagowali. Na miejsce zostało wezwane pogotowie ratunkowe. Po kilkudziesięciu sekundach, gdy atak ustał mężczyzna odzyskał świadomość.
- Nie był pijany, choć wszyscy w autobusie tak sądzili. Karetka, która przyjechała na miejsce zabrała poszkodowanego do szpitala - relacjonuje Czytelnik.
Jednocześnie zwraca uwagę na znieczulicę, która panuje w społeczeństwie.
- Kierowca bardzo podziękował za reakcję. Powiedział, że to przerażające, że znieczulica jest wszechobecna i ludzie nie reagują. Warto, by ludzie zastanowili się nad swoim zachowaniem i nie oceniali nikogo z góry. Kiedyś to my możemy potrzebować pomocy - kwituje pan Sławek.
Polecany artykuł: