To miał być nowy dom
Karniów znajduje się w gminie Kocmyrzów-Luborzyca, około 20 kilometrów od Krakowa. Państwo Nowakowie przeprowadzili się tam, żeby uciec od wielkomiejskiego zgiełku. Nie spodziewali się niczego złego, liczyli na spokojne życie - to było nowe miejsce, wcześniej dziecko chodziło do przedszkola [w Krakowie - przyp. red.]. Dyrekcja nowej szkoły, do której Piotruś chodził dysponowała dokumentacją, m.in. opinią psychologiczną, w której jasno było wskazane w jaki sposób należy z Piotrusiem pracować - opowiada Mama chłopca, Edyta Nowak.
Czytaj też >>> Kraków: Wstrząsające wydarzenia przy rondzie Mogilskim. Interweniowała policja
Piotruś od początku zachowywał się inaczej niż pozostałe dzieci. Jego pierwsza wychowawczyni była świadoma, że wymaga specjalnej opieki, często na ten temat rozmawiała z Panią Edytą. Po miesiącu jednak wychowawczyni musiała iść na urlop. Wtedy zachowanie chłopca się pogorszyło - nie chciał w ogóle do szkoły iść. Jego złe stany emocjonalne były już wtedy, gdy miał wyjść do szkoły. Nie chciał wstawać z łóżka, twierdził, że musi spać. Z trudem wychodziliśmy z domu - opowiada Pani Edyta.
Szkoła wzywa na spotkanie
W listopadzie ubiegłego roku po raz pierwszy zareagowała dyrekcja szkoły. Wysłała do rodziców Piotrusia pismo z wezwaniem na spotkanie. Doszło do niego dokładnie 23 listopada o godzinie 11:00. Na miejscu, oprócz dyrekcji były też dwie psycholożki oraz dzielnicowy. Tę informację potwierdziła nam Wojewódzka Komenda Policji - ja się tak dla żartu zapytałam "czy Pan tu jest dlatego, że Państwo boicie się mojego dziecka, że zrobi komuś krzywdę?" On mi odpowiedział "tak". Odpowiedziałam mu na to, że "ja sobie zażartowałam, czy Pan teraz żartuje?" "Nie, nie żartuję" - miał odpowiedzieć funkcjonariusz, relacjonuje Pani Edyta. Przypomnijmy, że mowa o siedmiolatku.
Zobacz też >>> Do Polski wróciły wielkie, czarne pszczoły. Są groźne? Zobacz jak wyglądają! [ZDJĘCIA]
Jak dowiedzieliśmy się od Wojewódzkiej Policji, dzielnicowy był na miejscu by "ostrzec rodziców, że syn może zejść na złą drogę". Miało się to odnosić do jego złego zachowania, które w ocenie policji podchodziło pod wybryki chuligańskie. Podczas spotkania wspomniane psycholożki po raz pierwszy zapoznały się z opinią psychologiczną, która była w posiadaniu szkoły od początku roku szkolnego. Padła decyzja by skierować Piotrusia na badania psychologiczne, ze względu na poważne podejrzenie zaburzeń tego typu.
Dyrekcja poprosiła też rodziców chłopca, by razem z nim codziennie chodzili do szkoły, i czekali na niego na korytarzu, w trakcie zajęć, w razie gdyby był niegrzeczny - dyrekcja żądała ode mnie żebym karciła dziecko za złe zachowanie, że nie ma być to przytulanie do mamusi, tylko to ma być lekcja wychowawcza, dziecko postąpiło źle, ja mam go skarcić i on skarcony, ma wrócić na lekcje - mówi mama chłopca.
Interwencja Kuratorium Oświaty
Rodzice przez dwa tygodnie stosowali się do oczekiwań Szkoły, ale ze względu na pracę zawodową nie mogli tego robić do końca roku szkolnego. Zwrócili się do Małopolskiego Kuratorium Oświaty, z pytaniem, czy takie działania mają jakiekolwiek umocowanie w prawie - otrzymałam informację, że nikt nigdy o niczym podobnym nie słyszał, jest to po prostu niedopuszczalne i poproszono mnie o opisanie tej sytuacji. Zrobiliśmy to, poparliśmy odpowiednimi dokumentami - Kuratorium na tej podstawie wszczęło w szkole w Karniowie kontrolę.
Czytaj też >>> "Zróbmy sobie raj". Marsz Równości 18.05.2019 przejdzie ulicami Krakowa
Wnioski zostały pisemnie przekazane rodzicom, pokazali nam ten dokument. Czytamy w nim między innymi, że "mimo zaobserwowanych przez nauczycieli trudności w funkcjonowaniu Państwa Syna w szkole, nie zdiagnozowano jego sytuacji i nie zorganizowano adekwatnej pomocy psychologiczno-pedagogicznej". Dalej czytamy też, że "szkoła nie podjęła efektywnych oddziaływań wychowawczych - służących budowaniu relacji rówieśniczych, umiejętności radzenia sobie z negatywnymi emocjami oraz tworzenia przyjaznej atmosfery w zespole klasowym".
Poprosiliśmy Kuratorium o komentarz, ale odmówiono nam wywiadu argumentując, że sprawa wciąż jest w toku. Otrzymaliśmy tylko krótkie oświadczenie że Kuratorium podejmowało kilkukrotnie interwencje, w granicach dopuszczalnych przez polskie prawo. Szkoła w Karniowie również przysłała nam oświadczenie, w którym zapewniła że wszystkie zalecenia pokontrolne zostały wprowadzone zgodnie z życzeniem Kuratorium.
Diagnoza i reakcja
Wstępne wnioski z badań psychologicznych jakim został poddany Piotruś pojawiły się 19 lutego. Mówiły, że to zespół Aspergera. Rodzice wciąż czekali na oficjalną diagnozę od lekarza psychiatry. Tylko na jej podstawie mogli się starać o orzeczenie, by móc skierować Piotrusia na nauczanie specjalistyczne. Szkoła jednak postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce, bez pytania rodziców o zgodę - od samego początku wskazywano mi, że najlepszym sposobem na naukę Piotrusia będzie nauczanie indywidualne. To nauczanie indywidualne dla dziecka, jak się później okazało, z Aspergerem, jest wyrokiem emocjonalnym, bo wtedy dziecko się nie rozwija emocjonalnie i nie kształtuje relacji społecznych - mówi Pani Edyta.
Dyrekcja została oficjalnie poinformowana o wstępnej opinii psychologów na temat Piotrusia na specjalnym spotkaniu w Kuratorium Oświaty. Reakcja Pani dyrektor była natychmiastowa - złożyła wniosek do Kuratorium o zmianę szkoły dla Piotrusia - opowiada obecna przy tym Pani Edyta - w klasie pojawił się drugi nauczyciel, ale nie po to żeby wspomóc moje dziecko, tylko żeby być świadkiem zachowania mojego dziecka, i potwierdzać relację wychowawcy. Wychowawca codziennie spisywał protokół z zachowania mojego dziecka, który przekazywał dyrekcji - dodaje.
Sąd rodzinny
Z niejasnych dla rodziców Piotrusia powodów szkoła postanowiła w styczniu o całej sprawie zawiadomić prokuraturę. W oświadczeniu, które nam przesłała, czytamy, że "szkoła jest obowiązana do podejmowania działań w przypadku, gdy dobro dziecka jest zagrożone. Decyzje w powyższej sprawie podejmuje Sąd (...) Instytucje państwowe i organizacje społeczne, które w związku ze swą działalnością dowiedziały się o popełnieniu przez nieletniego czynu karalnego ściganego z urzędu, są obowiązane niezwłocznie zawiadomić o tym sąd rodzinny lub Policję".
Zobacz też >>> Dogadasz się z Ukraińcem? Sprawdź najpopularniejsze zwroty!
Szkoła jest też zobowiązana powiadamiać służby w przypadku podejrzenia "okoliczności świadczących o demoralizacji nieletniego, w szczególności naruszanie zasad współżycia społecznego, popełnienie czynu zabronionego, systematyczne uchylanie się od obowiązku szkolnego lub kształcenia zawodowego".
Strajk rodziców
Na początku kwietnia Piotruś otrzymał orzeczenie lekarskie, że choruje na zespół Aspergera. W tym samym czasie sytuacja w szkole się zaogniła - rodzice uczniów z klasy pierwszej i trzeciej, którzy oddawali dzieci na świetlicę, zastrajkowali i nie posłali dzieci do szkoły. Wszystko w ramach protestu, że moje dziecko chodzi z ich dziećmi do klasy i na świetlicę - opowiada Pani Edyta. Sytuacja została rozwiązana na spotkaniu strajkujących rodziców z dyrekcją szkoły, na którym rodzice Piotrusia ze względu na obowiązki zawodowe nie mogli się zjawić. Mimo to, spotkanie się odbyło.
Na spotkaniu miała być między innymi przedstawicielka Kuratorium oraz gminy - podczas naszej nieobecności Panie ustaliły, a przynajmniej tak wynika z pisma które dostałam od dyrekcji, o indywidualnym nauczaniu Piotra - opowiada jego mama. To oznaczało, że Piotruś miał chodzić tylko na lekcje indywidualne, a zaraz po lekcjach, miał być odbierany przez rodziców. Miał nie uczestniczyć w zajęciach na świetlicy.
"Tu nie chodzi o nas, chodzi o innych"
Piotruś jest już uczniem innej szkoły, gdzie ma zapewnioną pomoc specjalistyczną, taką, jakiej potrzebuje dziecko z jego przypadłością. Państwo Nowak chcą jednak przestrzec innych przed podobnymi doświadczeniami - przypadek naszej rodziny świadczy o tym, jak łatwo można będąc dyrektorem szkoły niszczyć ucznia i jego rodzinę podpierając się różnymi instytucjami. Przez ostatnie miesiące czuliśmy się osaczeni, inwigilowani i zaszczuci - pisali do nas w specjalnym liście - należy walczyć i wspierać własne dziecko. Mamy nadzieję, że jeśli zdecyduje się Pan na zajęcie się tym tematem, to pomoże to komuś, kto jest w podobnej sytuacji.
Szkoła (nie) odpowiada
Do dyrekcji placówki w Karniowie wysłaliśmy w sumie dwanaście pytań. Na wszystkie, nie licząc wymienionych wyżej dwóch kwestii (zalecenia Kuratorium i sąd) odpowiedzieli, że nie mogą rozmawiać z mediami o szczegółach swoich uczniów, obecnych bądź byłych, ze względu na przepisy o ochronie danych osobowych RODO.
Publikujemy cały wywiad z Mamą Piotrusia, Edytą Nowak. Rozmawiał z nią nasz reporter Kuba Paduch: