Pan Zbigniew i jego była już żona kilka lat temu marzyli o własnym domu we Frydrychowicach. Na jego budowę wydali wszystkie swoje oszczędności i zaciągnęli kredyt. Niestety życie potoczyło się nieco inaczej, niż planowali, małżeństwo się rozpadło, dom i związane z nim zobowiązania pozostały. Żeby spłacić kredyt, byli małżonkowie zdecydowali się go wynająć.
Ludzie, którzy wynajęli dom, deklarowali nawet chęć jego kupna, jednak na obietnicach się skończyło. Skończyła się również umowa najmu, jednak lokatorzy nie wyprowadzili się. Nie płacą również czynszu. To ponad 8 tysięcy miesięcznie. Domu nie chcą opuścić, zasłaniając się ustawą covidową, która w czasie pandemii chronią lokatorów przed eksmisją. Niestety ten przepis jest często wykorzystywany przez nieuczciwych najemców.
Czytaj też: Stanął na moście i nie ukrywał swoich zamiarów. Krok od tragedii w Kętach
Żeby spłacać raty kredytu, pan Zbigniew musiał wyjechać do Stanów Zjednoczonych i podjąć się tam pracy. Podobnie jego eksmałżonka, która również została zmuszona do emigracji zarobkowej. Kobieta pracuje w Niemczech.
Zdaniem pana Zbigniewa, wszystkiemu winne jest źle skonstruowane prawo, które daje wiele możliwości oszustom, a jednocześnie dyskryminuje ludzi, którzy przez wiele lat ciężko pracowali, by coś w życiu osiągnąć.
- Dzisiaj ludzie bezdusznie wykorzystują to prawo i śmieją się, dosłownie - mówi zrozpaczony mężczyzna w rozmowie z reporterką "Interwencji".