– Nie ważne czy dziecko ma kilka miesięcy czy kilkadziesiąt lat. Dla matki zawsze pozostaje dzieckiem o które trzeba walczyć – mówi nam Małgorzata Stano (52 l.) , mama 33–letniego Mateusza. Chłopak przez całe życie był zdrowym, radosnym chłopcem. Usamodzielnił się, jak przyszła na to pora, podjął pracę.
– Patrzyłam na Mateusza i pękałam z dumy. Wyrósł na zaradnego, mądrego i dobrego człowieka. Kiedy widziałam jak sobie radzi, czułam się spokojna o jego przyszłość. W takich chwilach niestety łatwo zapomnieć o tym, że radość może szybko zmienić się w ból, że los bywa nieobliczalny i wystarczy zaledwie chwila, aby doszło do tragedii, której skutki odcisną piętno na lata – dodaje.
31 kwietnia ok północy Mateusz siedząc na tapczanie nagle zesztywniał i stracił przytomność. Mama Mateusza natychmiast zadzwoniła po pomoc.
– Wciąż nie mogę wyrzucić z głowy tych chwil. Bezsilnie patrzyliśmy, jak twarz Mateusza zastygła w bezruchu. Syn trafił do szpitala, gdzie po przebytej operacji, przebywał w stanie śpiączki przez dwa tygodnie. Kiedy się obudził, okazało się, że jest czterokończynowo sparaliżowany – wspomina drastyczne chwile pani Małgorzata.
Mateusz potrzebuje specjalistycznej rehabilitacji. Tylko ona może mu pomóc wrócić do zdrowia. Niestety pobyt w specjalistycznym ośrodku jest bardzo kosztowny, dlatego najbliżsi Mateusza proszą o wsparcie, proszą by dać szansę ich synowi. Tutaj można pomóc Mateuszowi w uzbieraniu na pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym: https://www.siepomaga.pl/mateusz-stano
Można także wziąć udział w licytacjach na rzecz Mateusza: https://m.facebook.com/groups/181353857252101/