48-latek podpalił się pod Sejmem
Do dramatycznych scen doszło około godziny 13:45 na ulicy Matejki na warszawskim Śródmieściu. 48-letni mężczyzna przyjechał tam rowerem i zaczął oblewać się benzyną. Sytuację zauważył operator miejskiego monitoringu, który natychmiast powiadomił o sytuacji okolicznych policjantów.
Następnie mężczyzna podpalił się, a według informacji "Gazety Wyborczej" miał krzyczeć, że w Polsce nie ma sprawiedliwości.
48-latka ugasili funkcjonariusze policji i przypadkowi przechodnie, którzy najprawdopodobniej zapobiegli tragedii. Karetka pogotowia zabrała go z poparzeniami głowy do Wojskowego Instytutu Medycznego przy ulicy Szaserów.
Trwa ustalanie dokładnych okoliczności tego zdarzenia. Wkrótce mężczyzna ma zostać przesłuchany. To kolejny mieszkaniec Małopolski, który podpalił się w Warszawie - w październiku 2017 roku przed Pałacem Kultury i Nauki podpalił się Piotr Szczęsny z Niepołomic. 54-latek w bardzo ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. Lekarzom niestety nie udało się uratować jego życia. Po dziesięciu dniach mężczyzna zmarł. Jak wynika z listu który zostawił, akt samospalenia miał być formą protestu przeciwko rządom Prawa i Sprawiedliwości.