Na miejscu strażacy zastali mężczyznę, który najprawdopodobniej był pod wpływem środków odurzających. Mężczyzna twierdził, że jego współtowarzysz spadł w przepaść na dno kamieniołomu.
Po przejściu około kilometra mężczyzna wskazał rzekome miejsce wypadku. Strażacy nawoływali, świecili latarkami, używali kamery termowizyjnej. Działania nie przyniosły rezultatu, dlatego strażacy wraz z ratownikami medycznymi zeszli na dno kamieniołomu. Ze względu na bardzo trudne warunki dotarcie do poszkodowanego zajęło znaczną część czasu. Strażacy musieli torować sobie drogę przy pomocy pilarek łańcuchowych. Miejsca wskazane przez świadka zdarzenia okazały się nieprecyzyjne.
W końcu udało się nawiązać kontakt głosowy z poszkodowanym. Po dotarciu do mężczyzny stwierdzono u niego uraz głowy, złamany obojczyk, ogólne obrażenia oraz podejrzenie odmy płucnej.
Miejsce znalezienia poszkodowanego znajdowało się około 50 metrów od ściany kamieniołomu. Wysokość urwiska sięgała 30 metrów. Cała akcja trwała około trzy godziny.