Zespół ratowniczy walczył nie patrząc na statystyki, bo te nie dawały mu szans na uratowanie pacjenta. - Miał oparzenie dróg oddechowych i dodatkowo podmuch w trakcie wybuchu gazu, który miał miejsce w mieszkaniu, rzucił jego ciałem, co spotęgowało zakres obrażeń - mówi Anna Chrapusta, kierownik małopolskiego centrum oparzeniowo-plastycznego szpitala Rydygiera.
Poparzeniu nie uległa jedynie owłosiona część głowy pacjenta. Z niej lekarze pobrali wycinek skóry, który pozwolił im na wyhodowanie aż 180 milionów komórek macierzystych. - Pobraliśmy wycinek 2cm kwadratowych skóry w pierwszym etapie oczyszczania ran, czyli w 3 dobie po oparzeniu i w czasie około 3 tygodni, w dwóch etapach przygotowywaliśmy hodowlę komórek dla pacjenta - mówi Justyna Drukała, kierownik banku komórek wydziału biochemii, biofizyki i biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Pacjent przejechał 300 km, żeby trafić w ręce krakowskich lekarzy. W szpitalu spędził 98 dni. Pełna regeneracja może mu zająć jeszcze do 2 lat.
Posłuchaj więcej na temat sukcesu lekarzy:
Czytaj też:
>>> Kraków: Lekarze ze szpitala Narutowicza przez pomyłkę wycięli pacjentce zdrowy organ
>>> "Gówniaro, nie wiesz nic o życiu. Spier*****, wracaj do domu" - to usłyszała matka, która poprosiła o przeparkowanie auta
Zobacz TO WIDEO: