Dwa wybuchy w Krakowie. Bankomat wyleciał w powietrze
Był środek nocy ze środy na czwartek (10/11 kwietnia), kiedy mieszkańcy krakowskiego Prokocimia-Bieżanowa zostali wybudzeni ze spokojnego snu. W okolicy były słyszane dwie eksplozje, a huk spowodowany wybuchem zerwał mieszkańców na równe nogi. Wkrótce okazało się, jaka była przyczyna niepokojącego hałasu. Ktoś wysadził bankomat znajdujący się przy jednym z marketów przy ul. Na Kozłówce. Siła eksplozji była na tyle duża, że odłamki maszyny "przechowującej" gotówkę uszkodziły elewacje pobliskich budynków oraz stojące niedaleko samochody.
Policja nie zdradza wielu szczegółów na temat zdarzenia. Wciąż nie wiadomo, czy za eksplozją stoi jedna, czy więcej osób. Nie ma także informacji na temat samochodu, którym mógł się poruszać sprawca lub sprawcy. Poniżej dalsza część artykułu.
Andrzej Duda ukląkł przed grobem posła PSL. Prezydent uczcił rocznicę katastrofy smoleńskiej
Skok na bankomat się nie udał. Policja szuka sprawców eksplozji
Z ustaleń "Super Expressu", potwierdzonych przez rzecznika krakowskiej policji wynika, że skok na bankomat się nie udał. Sprawcy (lub sprawcom) udało się co prawda zniszczyć bankomat i wystraszyć mieszkańców, lecz nie dostał się on do pieniędzy. Równocześnie nie ma wątpliwości, że to właśnie chęć nielegalnego wzbogacenia się była motywem przestępcy (lub przestępców).
- Takie uszkodzenie bankomatu wskazuje na to, że motywem działania sprawcy lub sprawców była kradzież pieniędzy. Ustalamy okoliczności, sprawcę lub sprawców – powiedział PAP oficer prasowy miejskiej policji Piotr Szpiech.