- Wczoraj tak śmierdziało, że się nie dało wytrzymać. Na co dzień każą nam okna zamykać, będziemy siedzieć jak króliki w klatce. Zimą nie otworzę okna bo jest zimno, w lecie się nie dotleni człowiek bo smród okropny, wchodzi nawet przez wentylacje. Jak człowiek się nawdycha, to na wymioty bierze - mówi jedna z mieszkanek Skawiny.
Zastępca burmistrza Skawiny Tomasz Ożóg odpowiada, że władze gminy widzą problem i zajmą się nim. Choć to może zająć trochę czasu - Nie ma tutaj "Strażnika Teksasu", który może przyjść i zamknąć. Nie chodzi o to, aby wyrugować przemysł ze Skawiny, trzeba przyjąć takie rozwiązania, aby firmy oraz środowisko, w którym mieszkańcy żyją było dobrej jakości. Na razie udało się ustalić, czy w fetorze są szkodliwe substancje, ale ich stężenie objęte jest tajemnicą. Urzędnicy chcą zlecić badania śmierdzącego powietrza, które dostarczą więcej szczegółów. "To nic nie da, jeśli nie będzie regularnych kontroli"- mówi Łukasz Kurlit ze skawińskiego alarmu smogowego.
Emisję fetoru na razie udowodniono dwóm firmom w Skawinie - Vesuviusowi oraz Valeo. Oba zakłady zapowiedziały zamontowanie u siebie filtrów, które mają zmniejszyć problem.
Posłuchaj więcej o tej sprawie:
Czytaj też:
>>> Kraków: "Przez RODO nie mogliśmy się dowiedzieć, do którego szpitala trafiło nasze dziecko"
>>> Małopolska: Znaleziono rozczłonkowane ludzkie zwłoki na łące
Zobacz TO WIDEO: