- Nie jestem zwolennikiem tego, żeby wszystko na Zabłociu zostało. Większość powinna zostać wyburzona, ale nie wszystko - mówi Paweł Kubisztal ze stowarzyszenia Podgórze.pl.
Polecany artykuł:
Zabłocie kiedyś było dzielnicą typowo przemysłową, a przez ostatnie lata polubili je ludzie kultury i młodzi przedsiębiorcy. Zdaniem wielu krakowian, na przemysłowym dziedzictwie tego terenu można byłoby zyskać. - To prawda, że estetyka industrialna nie ma aż takiego uznania. Nie chronimy jej walorów w tak dużym stopniu. Natomiast powoli zaczynamy ją dostrzegać, a jednocześnie tych budynków jest coraz mniej. Zaraz nie będzie już czego chronić. To jest ostatni moment, żeby zostawić te unikatowe przykłady architektury industrialnej. Zrewitalizowane mogą przysłużyć się mieszkańcom i inwestorowi - przekonuje Maciej Chart-Olasiński z inicjatywy SOS Zabłocie.
Zobacz nagranie Marcela Wandasa, reportera Radia ESKA:
Początki Zabłocia jako dzielnicy przemysłowej sięgają pierwszej połowy XX wieku. - W 1910 roku Czesław Śmiechowski kupił tereny obok powstającej stacji kolejowej. Wybudował pierwsze, najstarsze budynki fabryki. Po wojnie, w roku 1950, Fabryka Mydła Czesława Śmiechowskiego została połączona z zakładami preparatów lekarsko-kosmetycznych Miraculum doktora Lustera - mówi Paweł Kubisztal.
Deweloper zobowiązał się do zachowania kilku mniejszych budynków na pofabrycznym terenie. - Wszystkie obiekty zabytkowe, które są objęte ochroną na podstawie planu zagospodarowania przestrzennego, są zabezpieczane i planujemy je odnowić. Wyburzone zostały jedynie te obiekty, które nie były zabytkowe - mówi Paweł Rabantek z firmy Atal.
Posłuchaj materiału Marcela Wandasa: