Marian zabił żonę podczas rodzinnej awantury. Monika osierociła czwórkę dzieci
Mieszkańcy Bieńkówki są wstrząśnięci tragedią, która rozegrała się w sobotnie (27 lipca) popołudnie w domu rodzinnym małżeństwa J. 47-letni Marian zaatakował swoją żonę nożem. Trzykrotnie ranił ją nożem. Wcześniej między małżonkami miało dojść do awantury. Niestety Monika J. († 44 l.) nie przeżyła ataku męża. Dzieci pary w jednej chwili straciły oboje rodziców i zostały bez środków do życia. Trwa zbiórka pieniędzy, by pomóc nastolatkom przetrwać ten koszmarny czas. Najstarsza z rodzeństwa Natalia ma dopiero 22 lata, najmłodszy niespełna 16 lat. Marian J. został zatrzymany przez policję.
Mężczyzna poślubił Monikę 22 lata temu. Kobieta mieszkała w województwie lubelskim, a Marian J. wyjechał tam do pracy. Młode małżeństwo zamieszkało w Bieńkówce, rodzinnej miejscowości mężczyzny. Doczekali się czworga dzieci. Początkowo Marian J. pracował w Szwecji, potem na budowach w Polsce. Z kolei Monika zajmowała się dziećmi. Gdy podrosły, zaczęła pracę. Najpierw opiekowała się starszą osobą, a potem zaczęła pracować w szkole.
– To były cudowna osoba, najbardziej na świecie chciała dobrze wychować swoje dzieci. Dla każdego była życzliwa, nawet cudze dzieci w szkole obdarowywała lizakami, które przed pracą kupowała w sklepie. Każdej niedzieli wspólnie z mężem i dziećmi chodzili do kościoła. Monika chodziła na ekstremalne drogi krzyżowe, była wspaniałą osobą. Jesteśmy wstrząśnięci tą tragedią – powiedziała "Super Expressowi" sąsiadka rodziny. Dodała, że mąż Moniki także był osobą spokojną i życzliwą. Jak więc mogło dojść do takiej tragedii? Poniżej dalsza część artykułu.
Nic nie zapowiadało tragedii. "Byłaś najlepszą Mamą na świecie"
Nie wiadomo, co wydarzyło się w domu małżonków J. Godzinę przed tragedią Marian wypił z bratem kawę, a jego żona była w sklepie. – Nic tej tragedii nie zapowiadało, po południu słyszeliśmy odgłosy awantury, potem przyjechały karetki i policja – opowiada kolejna sąsiadka rodziny. W momencie tragedii w domu były dzieci małżeństwa. Nieoficjalnie udało się nam ustalić, że tydzień przed awanturą w domu J. interweniowała jednak policja.
Monika J. została pochowana na cmentarzu w Bieńkówce. Na pogrzeb przyszli niemal wszyscy mieszkańcy. – Byłaś najwspanialszym co mieliśmy, byłaś najlepszą Mamą na świecie, dbałaś o każdego z nas jak nikt inny. Zawsze robiłaś co w Twojej mocy, żeby dać nam wszystko. Mamy nadzieję, że w Niebie będzie Ci lepiej niż tu… – tak najukochańszą mamę pożegnała jej córka.