Ta śmierć wstrząsnęła Polską! Zaginięcie młodej mężatki kilka dni po sylwestrze, długo nie schodziło z pierwszych stron gazet. Kobieta wraz z mężem i kilkuletnim synkiem spędzała święta w rodzinnym Borzęcinie, do Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkali na co dzień nigdy nie wróciła.
Tygodnie bezowocnych poszukiwań, osierocony kilkuletni synek, podejrzenie o romans i rodzinny konflikt ze spadkiem w tle, rodziły spekulacje. Wielu już wtedy podejrzewało Czesława K. o udział w zaginięciu żony. Jednak jego zaangażowanie w poszukiwania, zatrudnienie prywatnego detektywa oraz tłumaczenia w mediach usypiały czujność. Czesław tłumaczył, że żona uciekła by rozpocząć nowe życie z kochankiem, jednak gdy jej ciało wyłowiono z przepływającej nieopodal ich rodzinnego domu rzeki Uszwicy, mało kto wierzył w jego wersję. Po wszystkim, jakby nigdy nic mężczyzna wraz z synem wrócił autem do Anglii.
To tam kilka dni temu zatrzymała go brytyjska policja. Obecnie Czesław K. podejrzany o zamordowanie żony przebywa w areszcie w Wandsworth. Z obrony podejrzanego wycofał się jego prawnik, od współpracy odżegnuje się także wynajęty prywatny detektyw. W miejscu, gdzie wyłowiono ciało stoi krzyż. Przychodzą tu okoliczni mieszkańcy oraz ci, którzy na pogrzebowym wieńcu dla Grażyny umieścili napis: „dojdziemy do prawdy”. - Nikt nie miał powodów, by ją zabić, tylko on - coraz śmielej szepczą sąsiedzi.
Więcej w programie Alarm! W TVP 1 o godz. 20.10
Czytaj więcej o śmierci Grażyny Kuliszewskiej