Kursantka zginęła podczas egzaminu na prawo jazdy. Egzaminator Edward R. prawomocnie skazany
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji w sprawie tragedii na przejeździe kolejowym w Szaflarach, podczas której życie straciła 18-letnia kursantka Angelika. Tym samym egzaminator Edward R. został prawomocnie skazany na karę 1,5 roku pozbawienia wolności za nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jak podaje PAP, 66-letni mężczyzna ma również zapłacić rodzinie zmarłej Angeliki nawiązkę w wysokości 150 tysięcy złotych. Sędzia sprawozdawca Bogdan Kijak uzasadniając orzeczenie zaznaczył, że ani apelacja obrony, która domagała się uniewinnienia oskarżonego, ani prokuratury - żądającej zwiększenia kary dla niego do trzech lat więzienia – nie zasługują na uwzględnienie. Zdaniem sądu kara wymierzona w pierwszej instancji jest „adekwatna i należycie uwzględnia wszystkie okoliczności łagodzące”.
Zdaniem sądu Edward R. miał możliwości, żeby zapobiec tragedii. Egzaminator powinien reagować już wówczas, gdy kursantka nie zatrzymała się przed znakiem STOP, tylko wjechała na przejazd kolejowy. - Wtedy już powstała sytuacja zagrożenia i najeżałoby oczekiwać reakcji oskarżonego, aby nie doszło do wypadku (…). Oskarżony nie powinien pozwalać na kontynuowanie jazdy; w sobie tylko wiadomy sposób założył, że pokrzywdzona zdąży przejechać przez przejazd - uzasadniał sędzia Bogdan Kijak.
Jak doszło do wypadku na przejeździe kolejowym w Szaflarach? Rekonstrukcja zdarzeń
Tragedia na przejeździe kolejowym w Szaflarach wydarzyła się w sierpniu 2018 roku. Samochód prowadziła 18-letnia kursantka Angelika, a na sąsiednim fotelu siedział egzaminator Edward R. Młoda kobieta po raz czwarty podchodziła do egzaminu. Była bardzo zestresowana, o czym świadczą jej słowa skierowane do egzaminatora. Angelika na niestrzeżonym przejeździe nie zastosowała się do znaku STOP i wjechała na tory, tam zgasł silnik jej auta. Gdy egzaminator zobaczył nadjeżdżający pociąg wysiadł z pojazdu i pośpiesznie oddalił się z torowiska, zostawiając Angelikę na pastwę losu. Pociągiem kierował szkolący się kandydat na maszynistę. Dostrzegł samochód z odległości około 290 metrów, po czym włączył sygnał "Baczność" trwający trzy sekundy. Widząc, że pojazd nie opuszcza przejazdu rozpoczął ponownie podawanie syreną sygnału "Baczność". Kandydat na maszynistę kontynuując pod nadzorem maszynisty jazdę z dozwoloną prędkością ok. 90 km/h, w odległości ok. 180 metrów przed przejazdem, wdrożył nagłe hamowanie pociągu. Niestety to nie zapobiegło zderzeniu. Samochód Angeliki został staranowany, a 18-latka zmarła wskutek odniesionych obrażeń. Osobowe suzuki zostało uderzone sprzęgiem samoczynnym pociągu, który wbił się głęboko w nadwozie, powodując jego destrukcję. Następnie samochód został przepchnięty na odległość 112 metrów za przejazd kolejowy.