Polecany artykuł:
"Nazajutrz o brzasku, już w grodzie Kraka, by nie ulec tużpoweekendowej chandrze, komisarz mimo mżawki ruszył bez wahania w towarzystwie chyżego charta i długowłosego collie na coranną przebieżkę wzdłuż bulwaru Czerwieńskiego. Gdy most Dębnicki był tuż-tuż, jak spod ziemi wyrósł naprzeciw Mrzyka kustosz Mrzonka z Wawelu. Z wyrazem twarzy znanym z „Krzyku" Muncha, rzężąc, półgłośno wycharczał, że podczas Nocy Muzeów, korzystając z chaosu i harmidru, sportretowana przez da Vinci super-Włoszka porzuciła ramy obrazu, uprowadzając ze sobą jasnobeżową quasi-fretkę. Mrzyk raz-dwa wdrożył śledztwo i jął przeczesywać miasto." To tylko fragment tekstu dyktanda, które przygotowała dr hab. Mirosława Mycawka.
- Dyktando tego typu to nie ma być tor przeszkód, gdzie biegniemy zdyszani do mety, tylko chcę żeby było zahaczone w kulturze, w historii Krakowa; by nawiązywało do literatury i sztuki; i wtedy to ma głębszy sens niż tylko techniczne zapamiętywanie kształtu poszczególnych wyrazów - mówi dr hab. Mirosława Mycwaka.
Polecany artykuł:
Uczestnicy dyktanda przyznawali, że było ono łatwiejsze niż w ubiegłym roku, ale i tak można było popełnić sporo błędów. Trudność sprawiały nowe słówka młodzieżowe, nazwiska malarzy czy nazwy nietypowych roślin i mało znanych miejscowości. Błędów nie ustrzegł się też zwycięzca dyktanda Aleksander Meresiński, zrobił ich jednak zaledwie dwa. Mistrz ortografii jest radcą prawnym a ortografia to jego hobby. - Polszczyznę mam niejako w genach, bo rodzice są polonistami. Przygotowując się do dyktanda przeglądam słowniki, swoje notatki, czytałem też trochę o Krakowie - mówi Aleksander Meresiński, który na swoim koncie ma także tytuł Mistrza Ortografii Polskiej wywalczony w 2012 roku w Katowicach.
Zobacz nasz materiał wideo:
Zwycięzca otrzyma tytuł Krakowskiego Mistrza Ortografii i nie będzie mógł uczestniczyć w kolejnych edycjach. Najmłodszy uczestnik II Krakowskiego Dyktanda miał 10 lat, a najstarszy 68.
Posłuchaj materiału: