Do przykrych zdarzeń doszło w na ulicy Czecha w Oświęcimiu. Około godz. 10:00 zasłabła tam starsza kobieta. Zauważyła to jedna z mieszkanek, która zadzwoniła po pomoc. Niestety, był z tym duży problem. Kulisy zdarzenia przytoczył portal faktyoswiecim.pl. O całej sytuacji opowiedziała kobieta, która jako pierwsza ruszyła na pomoc potrzebującej około 65-letniej kobiecie.
- O godzinie 10:06 ponownie zadzwoniłam na 112 i usłyszałam, że w Oświęcimiu nie ma wolnej karetki. Miała tu przyjechać pomoc z Wadowic, ale dopiero po zakończeniu wcześniejszego zgłoszenia - powiedziała.
Na pomoc ruszyła farmaceutka z pobliskiej apteki, a także personel medyczny z przychodni. Podjęto akcję reanimacyjną. Na miejsce wezwano także strażaków, którzy mieli zabezpieczyć miejsce do lądowania śmigłowca LPR.
- O godzinie 10:16 otrzymaliśmy wezwanie do zabezpieczenia lądowania śmigłowca lotniczego pogotowia ratunkowego. Po przyjeździe strażacy przystąpili jednak do resuscytacji oddechowo-krążeniowej z wykorzystaniem worka ambu i tlenu, które mamy na wyposażeniu – powiedział młodszy brygadier Zbigniew Jekiełek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Oświęcimiu.
Polecany artykuł:
Helikopter wylądował na miejscu kilkanaście minut później. Ratownicy przejęli akcję reanimacyjną, ale nie przyniosła ona rezultatu. Kilka minut po godzinie 11:00 starsza kobieta zmarła.
- Zrobili w Oświęcimiu szpital covidowy. Dobrze. Ale nie może być tak, że nie ma wolnych karetek w nagłych przypadkach, bo ludzie będą umierać. Tak, jak ta starsza pani, kilkadziesiąt metrów od przychodni, do której zresztą być może właśnie szła…” – powiedziała świadkowa zdarzenia w rozmowie z lokalnym portalem.
Polecany artykuł: