Upał, długie kolejki i ich "strażnicy". Tak wygląda lato w popularnych w Polsce miejscach
Na dużą próbę ewidentnie została wystawiona cierpliwość pani Joanny, która podzieliła się swoją historią z dziennikarzami Onetu. Kobieta wybrała się niedawno do Energylandii, największego parku rozrywki w Polsce. Istniejący już prawie dziesięć lat obiekt cieszy się dużą popularnością, a w wakacje jest szczególnie oblegany. Pani Joanna miło wspomina wizytę w Energylandii, zachwyca się atrakcjami dostępnymi w parku, jednak stojąc w kolejce do rollercoastera przeżyła - nomen omen - huśtawkę nastrojów.
Pani Joanna spodziewała się długich kolejek odwiedzając popularne miejsce w wakacyjny dzień, w piękną pogodę. Czas oczekiwania do wodnego rollercoastera miał wynosić 40 minut. W temperaturze powyżej 30 stopni Celsjusza nawet krótki czas oczekiwania może irytować. Niektórzy byli niecierpliwi tak bardzo, że już po kilku minutach zaczęli - według relacji pani Joanny - przepychać się do przodu kolejki. "Przepraszam! No przepraszam!" — miał wykrzykiwać w kolejce pewien mężczyzna, jednocześnie mocno rozpychając się łokciami. Reakcja ludzi w takich sytuacjach jest różna. Czasami ktoś może po prostu iść do dziecka, a może ktoś zasłabł itp. Inni irytują się, gdy ktoś ignoruje kolejkę. Tak zrobił jeden z mężczyzn, stojący w kolejce razem z panią Joanną.
Pomiędzy mężczyznami wywiązała się dyskusję. Turysta, który chciał zignorować kolejkę, wykazywał się dużą kreatywnością. Tłumaczył, że chce zabrać dzieci, które boją się jechać rollercoasterem. Skoro się boją - to dlaczego nie wyjdą z kolejki? Tym bardziej, że - jak zauważa pani Joanna - na atrakcję mogły wejść tylko dzieci powyżej 140 cm wzrostu, czyli dzieci powyżej dziesiątego roku życia, na tyle samodzielne, aby nie bać się braku obecności mamy lub taty przez kilka minut.
Kreatywność "strażników" kolejki nie zna granicy: "wymyślone" dzieci i strachliwe żony
"Opiekuńczy" ojciec nie był jedynym, który przepychał się przez kolejkę. Dwóch chłopaków ignorowało oburzony tłum. Z kolei inny mężczyzna szukał żony, na co oburzyła się pani Joanna. Później mężczyzna kilkukrotnie zmieniał wersję wydarzeń. Najpierw miał on "zastąpić" żonę w kolejce. Później tłumaczył się obecnością w toalecie. W tej historii nagle pojawiły się dzieci mężczyzny, o których na początku tłumaczeń jakby "zapomniał". Tym większa mogła być irytacja pani Joanny, gdy później dostrzegła w kolejce wspomnianego mężczyznę, oczywiście bez dzieci, którymi tak bardzo się "przejmował".
Takich prób przebicia się przez kolejkę pani Joanna zaobserwowała jeszcze kilka. Argument o dzieciach, które "boją się" pojawią się często. Raz chłopiec, który faktycznie stał w kolejce razem z ojcem rzucił do niego: "Tato! Czemu wyprzedzasz tego pana!? Przecież my staliśmy za nim!"
"Walka" z ludźmi przepychającymi się w kolejkach to trochę walka z wiatrakami. Są wszędzie: na szlakach turystycznych, koncertach, muzeach, parkach rozrywki. Walczyć z tym trudno, bo przecież pracownicy obiektów nie będą stać co kilka metrów kolejki i uspokajać niesfornych turystów. Najprostszym i najskuteczniejszym rozwiązaniem mógłby być szacunek do innych i odrobina kultury osobistej, ale jak pokazuje historia pani Joanny, niektórzy mają z tym poważny problem.
ZOBACZ TEŻ: Orły plądrują wieś z jej skarbów. Żarłoczne ptaki nie mają litości. "Po polach walają się resztki"
Źródło: Onet
Polecany artykuł: