Od 50 lat pieką najpyszniejsze ciasta. Legendarna, rodzinna cukiernia na mapie Krakowa
– Cukiernia istnieje od 1974 roku. Zakładał ja mój tato Jerzy Bieniak. Prowadzili to miejsce razem z mamą. Mama sprzedawała, a tata wypiekał. Nie była to wielka produkcja, ale wystarczająca, by utrzymać rodzinę. Było nas pięcioro. Mam jeszcze brata i siostrę – opowiada w rozmowie z "Super Expressem" Lidia Serafin, mistrzyni cukiernictwa, która od 40 lat pracuje w rodzinnej cukierni "U Bieniaka". To kultowe miejsce na mapie Nowej Huty. Pani Lidia ze swoim zawodem jest związana od dzieciństwa. Już jako mała dziewczynka pomagała rodzicom w prowadzeniu cukierni. – Od najmłodszych lat byliśmy angażowani w przygotowywanie owoców, kapusty na kapuśniaczki. Przyjeżdżałam do cukierni, pomagałam w krojeniu czy gotowaniu kremówki, ale nigdy nie myślałam, że będę pracować w tym zawodzie. Jednak gdy skończyłam szkołę, miałam 19 lat i zaczęłam pracę w naszej cukierni. Miało to być zajęcie na chwilę, ale tak zostało do dziś – wspomina pani Lidia. Poniżej dalsza część artykułu.
Tak wyglądała matura w czasach PRL. Pamiętacie swój egzamin?
W tym roku mija 40 lat odkąd pani Lidia rozpoczęła pracę. Ale to niejedyny jubileusz! W październiku "Cukiernia u Bieniaka" będzie obchodziła 50–tkę. – Z tej okazji na pewno na klientów będzie czekała niespodzianka - zapowiada właścicielka. Jaka niespodzianka? – Nad formą świętowania jeszcze myślimy, ale na pewno zorganizujemy coś wyjątkowego – zapewnia pani Lidia.
Cukiernia stosuje w swoich wypiekach unikatową klasyczną recepturę, stworzoną przed laty przez Jerzego Bieniaka, ale także idzie z duchem postępu i dostosowuje się do nowych trendów np. bezglutenowych wypieków. – Spełniamy życzenia naszych klientów, nawet jeśli ma ktoś specjalne zamówienie, staramy się sprostać – dodaje kobieta. Miejsce, które stworzył jej tata, to firma rodzinna. Teraz w prowadzeniu cukierni pomaga syn Lidii - Serafin oraz cały zespół, który jest z nią od momentu ukończenia nauki zawodu.
Listen on Spreaker.