Pożar samochodów nie był przypadkowy. Auta doszczętnie spłonęły, podpalacz podziwiał swoje dzieło
Ten pożar nie był przypadkowy. W Porębie Wielkiej (powiat oświęcimski) strażacy gasili płonącego opla oraz peugeota. Na miejscu zdarzenia pojawili się również policjanci, którzy ustalali przebieg zdarzenia. Ich uwagę zwrócił młody mężczyzna, który zaledwie dzień wcześniej zgłosił pożar audi w Oświęcimiu. 32-latek próbował robić z siebie bohatera i powiedział mundurowym, że dzięki niemu przed pożarem udało się uratować inny samochód. Podejrzenia funkcjonariuszy zwrócił jednak fakt, że ten sam mężczyzna był świadkiem dwóch podobnych pożarów, które nastąpiły dzień po dniu. Okazało się, że mieszkaniec Osieka sam jest podpalaczem, który nie odmówił sobie przyjemności podziwiania dokonanego przez siebie dzieła zniszczenia.
W trakcie, gdy strażacy prowadzili akcję gaśniczą, policjanci z Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego ustalali szczegóły zdarzenia. Podczas tych czynności, w pobliżu miejsca pożaru dostrzegli mężczyznę przyglądającego się czynnościom służb. Kiedy podeszli bliżej rozpoznali w nim świadka, który dzień wcześniej powiadomił służby o pożarze samochodu marki Audi. Do tego zdarzenia doszło na ulicy Kusocińskiego w Oświęcimiu. Wtedy mężczyzna twierdził, że zauważył pożar samochodu, powiadomił służby. Jak twierdził, ograniczył również straty, ponieważ wybił szybę w samochodzie stojącym obok płonącego pojazdu, po czym przepchnął go w bezpieczne miejsce. Policjanci, podejrzewając, że mężczyzna może mieć związek z podpaleniami samochodów, zatrzymali go. 32-latek trafił do pomieszczeń dla osób zatrzymanych oświęcimskiej komendy Policji. Spostrzeżenie mundurowych potwierdzili oświęcimscy kryminalni. Na podstawie zebranych dowodów mężczyźnie zostały przedstawione trzy zarzuty uszkodzenia mienia - relacjonują mundurowi.
Poniżej dalsza część artykułu.
Podpalacz trafił do aresztu. Grozi mu do 5 lat więzienia
Podejrzany został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu, gdzie usłyszał trzy zarzuty dotyczące zniszczenia mienia. Prokurator zwrócił się do miejscowego sądu rejonowego z wnioskiem o zastosowanie wobec 32-latka aresztu tymczasowego. Do tego wniosku przychylił się sąd, dlatego podpalacz trafił za kratki. Grozi mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności.