Optycy i okuliści wyłudzali pieniądze z NFZ. Policja zabezpieczyła sztabki złota
Cztery osoby, w tym właścicielka krakowskich zakładów optycznych, są podejrzane o wyłudzanie dopłat z Narodowego Funduszu Zdrowia. Jak podaje małopolska policja, proceder trwał od maja 2015 roku do stycznia 2016 roku i opierał się na fałszowaniu przez lekarzy okulistów dokumentacji medycznej w postaci zleceń na wysokorefundowane zaopatrzenie medyczne (okulary lupowe, okulary lornetkowe, monookulary). Zlecenia wystawiono dla kilkuset osób z województwa dolnośląskiego o znacznym upośledzeniu wzroku. Dokumentacja kolejno była wysyłana do NFZ celem otrzymania przysługującej dopłaty. Każdorazowo w grę wchodziło kilkaset złotych od przyznanego środka medycznego. Łącznie sprawcy mieli wyłudzić co najmniej 200 tysięcy złotych.
Świadczeniobiorcy (osoby z wadą wzroku) nigdy nie korzystali jednak z porad medycznych wskazanych okulistek, a środki optyczne, jakie otrzymywali z zakładu optycznego były niewielkiej wartości i wątpliwej jakości. Zysk z różnicy w cenie wynikającej z uzyskanej dopłaty, a faktycznie oferowanym pacjentom środkom optycznym czerpała zarówno właścicielka zakładu optycznego, jak i zatrudniony w nim przedstawiciel handlowy.
PRZECZYTAJ: Lagun wrócił do Krakowa? "Ma trójkątną głowę, czerwone cętki i wije się wokół drzewa"
Podejrzani usłyszeli już zarzuty dotyczące 235 przypadków wyłudzeń. Natomiast okulistki są podejrzane o poświadczenie nieprawdy (m.in. wykazywanie wizyt lekarskich, które w rzeczywistości się nie odbyły) w dokumentacji zleceń na zaopatrzenie w wyroby medyczne, jednocześnie ułatwiając innym podejrzanym w tej sprawie wyłudzenia refundacji z NFZ. 57-letnia okulistka usłyszała już 64 zarzuty, a 58-latce przedstawiono 28 zarzutów.
Prokurator zastosował wobec podejrzanych wolnościowe środki zapobiegawcze w postaci dozoru policji, zakazu kontaktowania się ze współpodejrzanymi w tej sprawie i poręczenia majątkowego. Na poczet przyszłych kar zabezpieczono od podejrzanych pieniądze i sztabki złota o łącznej wartości sięgającej 660 tys. zł. Za popełnione przestępstwo grozi do 10 lat więzienia. Sprawa ma charakter rozwojowy.
ZOBACZ: Kraków: Policjant odwiedził w szpitalu chorego synka. Od pielęgniarki usłyszał o przestępstwie