Przypomnijmy, tramwaje wróciły na wyremontowaną ulice Karmelicką w ubiegłą niedzielę. Jej fragment wciąż pozostaje nieprzejezdny dla samochodów osobowych, które mogłyby uszkodzić tężejącą spoinę łączącą świeżo położony bruk.
- Dopuszczenie ruchu samochodów doprowadziłoby do tego, że ta spoina nie wytrzymałaby kilku miesięcy - tłumaczy Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa.
Urzędnicy kilka tygodni zastanawiali się nad rozwiązaniem tego problemu. Pod uwagę brane było zaangażowanie np. patroli straży miejskiej, jednak to wymagałoby przesunięcia ich z miejsc, w których mundurowi są bardziej potrzebni.
- Dlatego też zdecydowaliśmy się na rozwiązanie najprostsze. Pracownicy wykonawcy przez tydzień otwierają i zamykają barierkę. Najlepszym dowodem na to, że takie rozwiązanie jest najskuteczniejsze jest to, że e osoby muszą regularnie się użerać z ludźmi, którzy chcą przejechać za tramwajem, tłumacząc, że to tylko kilka metrów. Kierowcy widzą, że nie ma policji, więc jadą - dodaje Michał Pyclik.
Obsługujący barierki robotnicy podkreślają, że w pracy nie narzekają na nudę.
- Trzeba zamykać i otwierać, zamykać i otwierać. Na akord. Kierowcy stają przed barierkami, ale trzeba ich zawrócić - mówi jeden z nich.
- Byłoby może śmieszne, gdyby nie było to bardzo smutne. Wykonawca remontu słusznie przewidział, że w tym mieście nie wystarczy postawić zakazów ruchu z tabliczką że nie dotyczy KMK i pojazdów budowy.... Dwóch pracowników musi cały dzień stać, jak jedzie tramwaj odsuwać barierki i co kilka minut tłumaczyć kolejnemu kierowcy, że nie, te znaki i barierki to nie są dla żartu i naprawdę nie może tu wjechać.... - tak ów niecodzienny widok na ul. Karmelickiej komentuje Jerzy Woźniakiewicz, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej.
Co ciekawe, podobne rozwiązanie funkcjonuje między innymi w Amsterdamie, choć tam torowiska strzegą automatycznie bramki.