Desperat groził wysadzeniem bloku
W sobotę (13 lutego) około godz. 4.00 rano mieszkaniec osiedla Zasole w Oświęcimiu zadzwonił na numer alarmowy 112 i poinformował, że w swoim mieszkaniu odkręcił gaz, zamierzając popełnić samobójstwo przez wysadzenie bloku. Na miejscu zjawiła się czwórka policjantów: sierżant sztabowy Szymon Durlak oraz starsi posterunkowi Sabina Kajfasz, Sylwia Mrzygłód i Tomasz Smolarek. Mundurowi już na klatce schodowej wyczuli zapach gazu. Kiedy zapukali do mieszkania mężczyzny ten nie otworzył, tylko zaczął miotać groźby wysadzenia budynku przy pomocy zapalniczki, którą trzymał w ręce. Krzyczał również, że "nie boi się śmierci", a funkcjonariusze mają go zostawić w spokoju. Policjanci zdecydowali się na wejście siłowe. Po wyważeniu drzwi obezwładnili 39-latka i uniemożliwili mu spełnienie gróźb.
PRZECZYTAJ: Bohaterstwo oświęcimskiej policji! Uratowała bezdomnego, który spał na mrozie pod mostem
Mężczyzna trafił do pomieszczeń dla zatrzymanych oświęcimskiej komendy policji. W chwili zdarzenia był nietrzeźwy, w jego organizmie znajdowało się 2,6 promila alkoholu. W niedzielny (14 lutego) poranek 39-latek został doprowadzony do Prokuratury Rejonowej w Oświęcimiu, gdzie prokurator przedstawił mu zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji gazu, co mogło zagrozić życiu mieszkańców budynku. Następnie zatrzymany trafił do oświęcimskiego sądu, gdzie na wniosek prokuratora zastosowano wobec podejrzanego trzymiesięczny areszt tymczasowy. 39–latek wprost z sali sądowej trafił do aresztu śledczego. Za popełnione przestępstwo grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności.