ambulans

i

Autor: pixabay

Zatrzasnęli chorego w karetce

Pacjent uwięziony w karetce w czasie upałów. Pracownicy bali się wybić szybę

2024-07-16 12:10

W Krakowie podczas fali upałów pacjent został zatrzaśnięty w karetce przez pracownika prywatnej firmy świadczącej usługi medyczne. Portal radia ZET opisuje, że chory tkwił wewnątrz pojazdu, ponieważ pracownicy bali się wybić szybę ambulansu. W końcu zrobił to za nich syn pacjenta. W oświadczeniu przekazanym "Super Expressowi" właściciel firmy przeprosił za zaistniałą sytuację.

Kraków. Pacjent zatrzaśnięty w karetce podczas upałów. Bali się wybić szybę 

Bardzo nieprzyjemna sytuacja spotkała w Krakowie ciężko chorego pacjenta onkologicznego. Portal radia ZET opisuje, że kierowca ambulansu obsługiwanego przez prywatną firmę medyczną przypadkowo zatrzasnął w pojeździe kluczyki oraz mężczyznę, który miał być przewieziony do hospicjum. Zdarzenie rozegrało się na ul. Marczyńskiego. Pracownicy firmy chcieli uniknąć wybicia szyby, więc szukali innego sposobu na otworzenie drzwi karetki. Mijały jednak kolejne minuty, a nie udawało im się dostać do środka. W tym czasie przy ambulansie zaczęli się gromadzić sąsiedzi chorego, domagając się podjęcia radykalnych działań. Grożono nawet wezwaniem policji, choć jak potwierdził nam rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Krakowie, ostatecznie mundurowi nie otrzymali zgłoszenia w tej sprawie.

W końcu kierowca spróbował wybić szybę kamieniem. Gdy mu się to nie udało, wyręczył go syn chorego. Chwycił on za leżącą w pobliżu deskorolkę i w ten sposób stłukł szybę karetki. Radio ZET podaje, że uwięziony mężczyzna spędził w ambulansie około 45 minut. Do sprawy odniósł się właściciel firmy EMERGENCY24. Poniżej treść przesłanego nam oświadczenia.

Rocznica wypadku przy moście Dębnickim. Grób Patryka P.

Stanowisko właściciela EMERGENCY24

O zajęcie stanowiska w sprawie poprosiliśmy firmę EMERGENCY24. Oto treść oświadczenia przesłanego "Super Expressowi" przez właściciela firmy:

Jako właściciel firmy EMERGENCY24 jestem mocno poruszony całą sytuacją i podjąłem zdecydowane działania w celu wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia, które absolutnie nie powinno mieć miejsca. Pracownicy mieli wykonać zaplanowany transport pacjenta, który nie znajdował się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia i w zaistniałej sytuacji stan pacjenta był obserwowany. Pracownicy są przeszkoleni w zakresie udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy i mieli odpowiednie kwalifikacje do wykonania transportu pacjenta bez zagrożenia życia. W tym miejscu należy wskazać, że karetka w przedziale medycznym, w którym znajdował się pacjent, posiada urządzenie do wentylacji, które pracują cały czas, nawet przy wyłączonym silniku. Tak było i w tym przypadku. Urządzenia te znajdują się w dachu pojazdu, a temperatura w karetce kształtowała się na stałym poziomie. W związku z zaistniałym zdarzeniem nie doszło do pogorszenia stanu pacjenta. Jednocześnie podkreślam, na ręce rodziny chciałbym złożyć przeprosiny za zaistniałą sytuację. Jest mi przykro, ze w mojej firmie taka sytuacja miała miejsce. Z uwagi na ochronę danych osobowych nie jestem upoważniony do przekazywania bliższych informacji - przekazał "Super Expressowi" właściciel firmy EMERGENCY24 Maciej Kisiel-Dorohinicki.  

Sonda
Czy uważasz, że w Polsce służba zdrowia działa sprawnie?
I rocznica śmierci syna Sylwii Peretti

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki