Pan Stefan spod Trzebini: Dla ukochanej żony przejechałem 600 km na rowerze!

2021-10-08 14:30

Stefan Banasik (77 l.) spod Trzebini w sierpniu tego roku obchodził 50–tą rocznicę ślubu. Niestety jego ukochana małżonka nie doczekała złotych godów, zmarła w grudniu, w domu, na rękach męża. Mimo tej tragedii pan Stefan, za namową proboszcza, postanowił jednak nie rezygnować ze świętowania wspaniałej rocznicy. Uczcił ją w niezwykły sposób. Pojechał na rowerze do kościółka w Biłgoraju, w którym brał ślub. Przejechał w sumie 600 km!

Pan Stefan, to piekarz z dyplomem, teraz już na emeryturze. W przeszłości prowadził piekarnię, a jego pasją była jazda na rowerze. Był nawet prezesem KS "Płomień"sekcji kolarskiej. Swoją żonę Jadwigę poznał przez przypadek. 

Przyjechała z Biłgoraja na pogrzeb dziadka, który tu mieszkał, to była miłość od pierwszego wejrzenia– mówi pan Stefan. Para pobrała się 29 sierpnia 1972 roku w Biłgoraju. Para doczekała się dwóch dwóch synów. Jazda na rowerze była wielka pasją pana Stefana. 

W sumie mogę powiedzieć, że dwa razy okrążyłem kulę ziemską – dodaje pan Stefan. Starannie zapisuje wszystkie przebyte trasy w książeczce kolarskiej, ma nawet srebrną odznakę. Dodaje, że być może dlatego spontanicznie wpadł na pomysł, żeby właśnie rowerem pojechać do Biłgoraja, by w ten sposób uczcić rocznicę ślubu i pamięć ukochanej żony. 

Teraz mam problemy z kolanami, mam zwyrodnienie stawów i trudności z chodzeniem, dlatego z pomocą przyszedł mój syn i w rowerze zamontował silnik elektryczny – opowiada nam pan Stefan. W sumie podróż w jedną stronę zajęła panu Stefanowi dwa dni. Aby mieć pieniądze na opłacenie kosztów wyprawy pan Stefan zebrał 140 litrów jagód. Teraz niezwykły emeryt planuje kolejne wyprawy, tym razem zechce wspomóc osobę potrzebującą pomocy.

Policjant postrzelił uciekiniera w pośladek. W Sądzie Rejonowym w Białymstoku zapadł wyrok

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają