Pan Stefan, to piekarz z dyplomem, teraz już na emeryturze. W przeszłości prowadził piekarnię, a jego pasją była jazda na rowerze. Był nawet prezesem KS "Płomień"sekcji kolarskiej. Swoją żonę Jadwigę poznał przez przypadek.
– Przyjechała z Biłgoraja na pogrzeb dziadka, który tu mieszkał, to była miłość od pierwszego wejrzenia– mówi pan Stefan. Para pobrała się 29 sierpnia 1972 roku w Biłgoraju. Para doczekała się dwóch dwóch synów. Jazda na rowerze była wielka pasją pana Stefana.
– W sumie mogę powiedzieć, że dwa razy okrążyłem kulę ziemską – dodaje pan Stefan. Starannie zapisuje wszystkie przebyte trasy w książeczce kolarskiej, ma nawet srebrną odznakę. Dodaje, że być może dlatego spontanicznie wpadł na pomysł, żeby właśnie rowerem pojechać do Biłgoraja, by w ten sposób uczcić rocznicę ślubu i pamięć ukochanej żony.
– Teraz mam problemy z kolanami, mam zwyrodnienie stawów i trudności z chodzeniem, dlatego z pomocą przyszedł mój syn i w rowerze zamontował silnik elektryczny – opowiada nam pan Stefan. W sumie podróż w jedną stronę zajęła panu Stefanowi dwa dni. Aby mieć pieniądze na opłacenie kosztów wyprawy pan Stefan zebrał 140 litrów jagód. Teraz niezwykły emeryt planuje kolejne wyprawy, tym razem zechce wspomóc osobę potrzebującą pomocy.