44-latek wraz z 32-letnim kolegą ukradli pasącego się na przydrożnej łące cielaka, a następnie zapakowali zwierze na tyle siedzenie osobowego aua. Ujechali kilkadziesiąt kilometrów. W pijackim widzie zjechali na pobocze i uderzyli w drzewo.
- Jazda z takim pasażerem chyba nie była łatwa bo kilkanaście kilometrów dalej, w gminie Łabowa, na łuku drogi kierowca, stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z drogi i uderzył w drzewa porastających stromą skarpę. Wówczas mężczyźni pospiesznie opuścili samochód i uciekli zostawiając w środku cielaka - mówi Sebastian Gleń, rzecznik prasowy KWP w Krakowie.
Wezwani na miejsce zdarzenia strażacy zajęli się pojazdem i cielakiem, a policjanci sprawdzili pobliski teren szukając osób, które podróżowały samochodem. Przy jednym z gospodarstw mundurowi odnaleźli dwóch rannych mężczyzn, którzy przyznali się do kradzieży cielaka. Jak można się było spodziewać obydwaj byli pijani. 44-letni kierowca miał prawie 2,5 promila, a jego 32-letni kompan niewiele mniej, bo ponad 2 promile. Dodatkowo 44-latek prowadził samochód bez uprawnień. Mężczyźni zostali przetransportowani do szpitala na badania.
Złodziejom grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.