Tatrzańscy policjanci mieli pełne ręce roboty. Wszystko za sprawą interwencji wobec nietrzeźwych osób, których w sezonie turystycznym jest stosunkowo wiele. W minioną sobotę około godziny 17, funkcjonariusze na Gubałówce zatrzymali woźnicę, który kierował zaprzęgiem konnym na deptaku pełnym turystów. Okazało się, że 43-latek z Zębu miał w organizmie 2,3 promila alkoholu. Został on ukarany 500-złotowym mandatem, a zaprzęg i konie trafiły pod opiekę innej, trzeźwej osoby.
Kilkadziesiąt minut później, mundurowi zostali wezwani przez Tatrzańskie Ochotniczego Pogotowie Ratunkowe do Kuźnic. Tam ratownicy TOPR przekazali im pijanego mężczyznę, który zasnął na szlaku i nie był w stanie samodzielnie z niego zejść. 37-latek z Żywca był kompletnie pijany i będzie musiał zapłacić za pobyt w izbie wytrzeźwień. Najprawdopodobniej poniesie on też koszty akcji TOPR.
Z kolei w nocy z soboty na niedzielę w Białym Dunajcu doszło do groźnie wyglądającej kolizji. I choć nikomu nic się nie stało, to jej sprawca - 40-latek z Zakopanego - będzie miał spore kłopoty. Mężczyźnie postawiono zarzut za jazdę pod wpływem alkoholu, za co grozi do dwóch lat więzienia. Mieszkaniec powiatu tatrzańskiego stracił też prawo jazdy.