Przypomnijmy, 1 listopada na zakopiance doszło do wyjątkowo niebezpiecznego pościgu za drogowym bandytą. Mundurowi prowadzący kontrolę drogową w ramach akcji "Znicz" namierzyli w Białym Dunajcu namierzyli samochód, jadący prędkością 140 km/h. Jego kierowca wykonywał niebezpieczne manewry, m.in. wyprzedzał inne auta w miejscach niedozwolonych.
Kierowca hondy na brytyjskich numerach rejestracyjnych nie zareagował na sygnały policji do zatrzymania auta. Policjanci ruszyli w pościg za uciekającym autem. Jednocześnie dyżurny zakopiańskiej komendy wysłał kolejny radiowóz na zakopiańskie osiedle Ustup, gdzie kierowca samochodu usiłował staranować policjantów. Policjanci oddali strzały, jednak kierowcy udało się zbiec. Kolejne radiowozy wyjechały na rondo na Chramcówkach, przy wjeździe do miasta, gdzie ostatecznie udało się pojmać pirata.
- Dopiero na samym wlocie do Zakopanego, gdzie dwa radiowozy całkowicie zablokowały możliwość przejazdu, samochód odbił się od innego pojazdu, powodując kolizję i zatrzymując się na ogrodzeniu - wyjaśnia Roman Wieczorek rzecznik prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Zakopanem.
Mężczyzna, a także 26-letnia, pochodząca z Ukrainy pasażerka samochodu trafili do policyjnego aresztu. Piratem drogowym okazał się być 35-letni mieszkaniec stolicy, mający bogatą kartotekę.
- Mężczyzna był notowany za przestępstwa kryminalne, sąd odebrał mu prawo jazdy za kierowanie pojazdem pod wpływem narkotyków - dodaje Wieczorek.
Choć badanie alkomatem wykazało, że kierowca był trzeźwy, to policjanci podjęli decyzję o pobraniu krwi na obecność alkoholu i substancji odurzających. Jak na razie wyniki testów nie są znane. Kuba Kusy, reporter Radia Plus, dowiedział się nieoficjalnie, że w aucie kierowcy policjanci znaleźli narkotyki.
Polecany artykuł:
- Na chwilę obecną te ustalenia podlegają tajemnicy i nie mogę wchodzić w szczegóły co do tego, co policjanci znaleźli – stwierdza Wieczorek, który podkreśla, że zdarzenie mogło zakończyć się tragicznie.
- Jazda mogła skończyć się tragicznie. Na ul. Nowotarskiej jest największy z zakopiańskich cmentarzy, ruch był całkowicie wyłączony, istniało realne zagrożenie dla wszystkich osób, które przyszły na cmentarz odwiedzać groby bliskich – podkreśla.
Mężczyzna usłyszał w niedzielę trzy zarzuty - niezatrzymanie się do policyjnej kontroli, złamanie zakazu prowadzenia pojazdów oraz posiadanie narkotyków. Za wszystkie przewinienia grozi mu kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Dodatkowo prowadzona jest osobna sprawa o złamanie przepisów ruchu drogowego.
- Naliczyliśmy 10 takich wykroczeń - to m.in. jazda pod prąd, znaczne przekroczenie dopuszczalnej prędkości, wyprzedzanie na podwójnej ciągłej i w rejonie przejść dla pieszych. Wszystkie te wykroczenia zostaną zsumowane, a decyzję o karze będzie podejmować sąd - podkreślił Roman Wieczorek.
Polecany artykuł: