Kraków. Przypięli gruby łańcuch i wywiesili zakaz. Plac zabaw tylko dla dzieci z apartamentowca
- Uprzejmie proszę, aby dzieci z innych bloków nie korzystały z placu zabaw należącym do tego apartamentowca!!! [pis. oryg.] - kartka z taką treścią wisi na drzwiach prowadzących do placu zabaw na jednym z krakowskich osiedli. Dodatkowo drzwi są zaryglowane łańcuchem i kłódką, tak by nikt obcy nie mógł tam wejść. Zakaz wzbudził duże kontrowersje wśród mieszkańców apartamentowca. Niektórzy uważają, że to świetny pomysł, bo chroni mieszkańców przed niedogodnościami związanymi z dużą liczbą bawiących i hałasujących dzieciaków. Z kolei inni zwracają uwagę, że oddzielanie się płotem i zaryglowanymi drzwiami to segregowanie dzieci na lepsze i gorsze. Opinie z grupy sąsiedzkiej, obejmującej mieszkańców osiedla przytacza portal WP.
- To chyba żart. Wychowujemy egoistyczne, aspołeczne dzieci, zamknięte w prywatnych placach zabaw i zapatrzone w ekrany prywatnych telefonów. Gdzie my zmierzamy? - twierdzi Ewa.
- Moja córka chodzi do szkoły, gdzie większość dzieci w jej klasie mieszka na pobliskim osiedlu, wybudowanym kilka lat temu przez dewelopera. Jest tam przepiękny plac, ale córka za każdym razem musi prosić koleżanki, by wpuściły ją do środka, albo ja muszę prosić o to inne mamy. Nie wyobrażam sobie, abym zabroniła jej tam chodzić. I tak już czasem czuje się przez to gorsza - twierdzi matka dziewczynki mieszkającej poza terenem apartamentowca.
- Mnie zdumiewa, że te same osoby broniące 'swoich' ogrodzonych placów zabaw nie mają problemu z korzystaniem z miejsc należących do spółdzielni mieszkaniowych. Chyba nawet nie zdają sobie sprawy, że to nie jest miejskie. To samo zresztą tyczy się terenów zielonych, utrzymywanych z pieniędzy spółdzielni - dodaje inna z komentujących osób.
A jakie Wy macie zdanie na temat zamkniętych placów zabaw? Wyraźcie swoją opinię w sondzie, która znajduje się poniżej.