Tej tragedii można było uniknąć
Wszyscy wiedzieli, że Kamil nie powinien siedzieć za kierownicą samochodu. Nie miał prawa jazdy. Kolegom imponował, dlatego chętnie ruszali z nim na przejażdżki po okolicy. Trzy dni temu nastolatek także wziął klucze do auta rodziców. Ruszył spod kościoła z piskiem opon.
Polecany artykuł:
Srebrne BMW, pędzące z nadmierną prędkością przez wieś, zauważył patrol policji. Funkcjonariusze chcieli zatrzymać kierowcę do kontroli, jednak on zamiast zwolnić rzucił się do ucieczki.
- Włączyli sygnały uprzywilejowania i ruszyli za pojazdem, który jednak nie zatrzymał się i zaczął przyspieszać. BMW jechało kilkaset metrów przed radiowozem. Kierowca tego auta wykonywał bardzo niebezpieczne manewry - wyprzedzał dwa inne pojazdy na zakręcie, w konsekwencji zjechał z drogi i uderzył w słup energetyczny - mówi Sebastian Gleń, rzecznik KWP w Krakowie.
Kamil zdążył powiedzieć, że uciekał, bo nie miał prawa jazdy. Po kilku chwilach stracił przytomność. Ratownicy musieli użyć sprzętu hydraulicznego by wyciągnąć nastolatka ze zgniecionego wraku.
Niestety Kamil zmarł w szpitalu. Miał rozległe obrażenia wewnętrzne.
- Był wzorowym uczniem, renomowanego Technikum Ekonomicznego w Nowym Targu - wspominają go koledzy.
Nie przypuszczali, że słabość do samochodów skończy się dla niego tak tragicznie.