Biegał maratony i na nartach. Zdobywał puchary. Na rowerze jeździł tak, że trudno było go dogonić. Był nawet Mistrzem Małopolski. Pan Józef był najszybszym sześćdziesięciolatkiem w tym roku. Dopisywała mu nie tylko forma, ale i dobre zdrowie. Na codzień pracował jako listonosz. Od jedenastu lat doręczał z uśmiechem na twarzy korespondencje, z każdym wymieniał uprzejmości. Wszyscy go lubili i podziwiali za sportowe wyczyny.
Zachorował we wrześniu. Przez cztery tygodnie dzielnie walczył z koronawirusem. W domu czekała na niego żona, dzieci i wnuczki. Gdy już wydawało się, że będzie dobrze, pojawiły się powikłania po zakażeniu. Pan Józef zmarł nagle.
Wszyscy, którzy go znali, nie mogą uwierzyć, że człowiek cieszący się tak dobrym zdrowiem, niechorujący zmarł na Covid.
– Miał tyle planów na przyszłość, mógł przecież jeszcze pożyć wiele lat. To nie prawda, że koronawirus atakuje tylko tych schorowanych i starych – mówi nam jego przyjaciel.