Nie można przejść obojętnie obok przejmującego bólu rodziców, żegnających tragicznie zmarłego syna. Nie można ze spokojem patrzeć na ich rozpacz. Wraz z rodzicami Dawida płakali jego przyjaciele i znajomi, którzy przyszli na pogrzeb. Kapłan wygłosił bardzo osobiste i wzruszające kazanie. Próbował pocieszać, szukać sensu tej tragicznej śmierci. Poruszył też inny, bolesny wątek, zabójców 23-latka.
– Chcemy się modlić też o Boże miłosierdzie dla zabójców, bandytów, którzy zabili Dawida. O ich opamiętanie i nawrócenie. Trzeba byśmy także przebaczyli tym mordercom – mówił kapłan z ambony.
Dawid P. miał zaledwie 23 lata. Jego życie zostało brutalnie przerwane. To bezsensowna, niepotrzebna śmierć. Dawid kochał życie, kochał góry, był szczery, aż do bólu. Skończył szkołę zawodową i rozpoczął pracę. Zakładał fotowoltanikę, na Śląsku i w Krakowie. To właśnie w stolicy Małopolski został zamordowany, w jednym z mieszkań wieżowca przy ul. Stachiewicza. Tragicznej nocy Dawid spotkał się tam ze znajomymi. Nie wiemy, czy byli to bliscy znajomi, czy dobrze ich znał.
– W jednym z mieszkań bloku odbywało się spotkanie kilku osób. W jego trakcie pomiędzy uczestnikami doszło do awantury, podczas której 23-latek został ugodzony nożem w plecy. Bezpośrednio po zdarzeniu policjanci zatrzymali kilkoro uczestników tego spotkania. Osoby te zostały przesłuchane i zwolnione po zweryfikowaniu ich roli w zdarzeniu. Policjanci intensywnie poszukiwali natomiast dwóch mężczyzn, którzy uczestniczyli w tej imprezie i oddalili się z miejsca zdarzenia a - jak ustalono - mieli związek ze śmiercią 23-latka. Jeszcze tego samego dnia, wieczorem, w krakowskim mieszkaniu zatrzymano 26-latka – jako podejrzewanego o udział w zabójstwie. Natomiast rankiem 25 stycznia br. zatrzymano w rejonie Pędzichowa 24-latka podejrzewanego o współudział w tej zbrodni – informuje Sebastian Gleń. rzecznik prasowy KWP w Krakowie.
Śledczy nie informują na razie o przyczynie rzekomej kłótni. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że zabójcy Dawida mieli opuścić wcześniej imprezę i zaczaić się na Dawida na klatce schodowej. Tam dwukrotnie ugodzili go nożem.
– Dawid nie zniknął jak kamfora. Ufamy, że spotkamy się w nim w domu ojca – powiedział kapłan.