Do tragedii doszło na remontowanym stadionie w Kirach k. Kościeliska. Darka dosięgnął pocisk wystrzelony z policyjnego pistoletu. Trafienie miało fatalne skutki - ugodziło mężczyznę w głowę. Darek zginął. Jego syn nigdy nie pozna taty.
- Za miesiąc urodzę naszego syna. Mam termin na 11 sierpnia. Darek tak bardzo nas kochał i tak czekał na narodziny synka - szlocha zrozpaczona Paulina.
Młodzi mieli w planach ślub i prawdziwe góralskie wesele. Jeszcze niedawno wspólnie z Darkiem wybierali dla maluszka imię.
- Miał dostać na imię Mateusz, tak mieliśmy go ochrzcić. Teraz nazwę syna Dariusz, będzie nosił imię swojego taty. Chcę w ten sposób uczcić jego pamięć – mówi Paulina.
Ostatni raz widziała swojego ukochanego w sobotę. Nie wie, jak Darek znalazł się na stadionie. To właśnie tam policjanci kryminalni zakopiańskiej komendy urządzili zasadzkę na złodziei, którzy już kilkakrotnie kradli paliwo z zaparkowanych maszyn budowlanych.
Z relacji policji wynika, że w pewnej chwili ujrzeli dwóch mężczyzn. Jeden z nich na pewno miał na głowie kominiarkę, a w rękach kanistry. Próba zatrzymania spowodowała, że obaj zaczęli uciekać. To w trakcie pościgu padł strzał.
- Darek został trafiony w tył głowy. To wygląda jak egzekucja. Przez dwa dni szukali łuski, skosili nawet wysoką trawę. Następnego dnia znalazłem kawałki roztrzaskanej czaszki zięcia - mówi wstrząśnięty Józef Mołek (49 l.), tata Pauliny. - Od kiedy strzelają od ludzi?! - pyta złamany dziadek oczekiwanego wkrótce na świecie Darka juniora.
Policjant, który zastrzelił mężczyznę nie został zatrzymany i przebywa na zwolnieniu lekarskim. Nie wiadomo czy już został przesłuchany przez śledczych z prokuratury.