Pożar mieszkania przy u. Kwartowej

i

Autor: zrzutka.pl

Poszli z dziećmi na spacer, SĄSIAD SPALIŁ im mieszkanie! Krakowianie zrzucili się na remont

2020-12-15 8:13

Czteroosobowa rodzina z Krakowa straciła dach nad głową i to w dramatycznych okolicznościach! 6 grudnia ich mieszkanie, na Prądniku Czerwonym, doszczętnie spłonęło, bo sąsiad rzucił niedopałek na ich balkon. Najpierw spłonął balkon, płomienie szybko przeniosły się do wnętrza. W jednej chwili rodzina straciła wszystko: ubrania, sprzęt AGD, dokumenty, podręczniki, zabawki. W chwili, gdy pożar niszczył dorobek ich życia, byli na spacerze. Przyjaciele rodziny zorganizowali zrzutkę na remont mieszkania. Krakowianie pokazali, że mają wielkie serca, w ciągu dwóch dni udało się zebrać całą kwotę potrzebną na remont!

Była niedziela, dzień Świętego Mikołaja, świeciło piękne słońce. Ok. godziny 10.00, 7-letnia Hania, jej brat 11-letni Tomek wraz z rodzicami wybrali się na spacer. W tym czasie ich sąsiad wrzucił niedopałek na balkon mieszkania rodziny. Błyskawicznie wybuchł pożar, który szybko opanował całe mieszkanie. W mgnieniu oka rodzina straciła cały dorobek życia, ubrania, książki, podręczniki, pamiątki, sprzęt RTV i AGD. Mieszkanie zostało doszczętnie zniszczone, nie nadaje się do zamieszkania.

 Rodzina wróciła ze spaceru wprost w szalejący w ich mieszkaniu ogień. W jednej chwili zostali właściwie bez niczego - ze zniszczonym mieszkaniem, w którym znaleźli tylko zwęglone i nie nadające się do niczego resztki swojego dobytku  piszą przyjaciele rodziny. 

Obecnie rodzina śpi u sąsiadów, którzy zaoferowali pomoc, a znajomi rodziców Hani i Tomka zorganizowali zrzutkę na remont spalonego mieszkania. 

– 7-letnia Hania i 11-letni Tomek są uczniami Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha na Czerwonym Prądniku w Krakowie.

Rodzice i dzieci śpią tymczasowo u sąsiadów, korzystając z ich pomocy. W szkole dzieci mają przygotowane nowe podręczniki i miejsce do pracy zdalnej, ale trudno im się skupić na nauce po takiej traumie. Rodzice nie mogą chodzić do pracy, bo muszą na miejscu załatwiać różne sprawy związane z pożarem oraz własnymi rękami próbują doprowadzić do porządku to, co ocalało.

Początkowo wydawało się, że sytuacja nie jest najgorsza, że dużo rzeczy uda się uratować. Nie udało się - to, co zostało, jest przesiąknięte śmierdzącym, trującym, toksycznym dymem, niebezpiecznym i zagrażającym życiu. W efekcie tego wszystko nadaje się do wyrzucenia.

Mieszkanie czeka generalny remont - zdzieranie tapet, farb, podłóg, framug - wszystkiego, do gołej ściany, następnie dezynfekcja murów - niedawno kupione meble też nadają się tylko na śmietnik.

Potem mieszkanie trzeba urządzić od nowa - gładzie, malowanie, nowe podłogi, zakup mebli i niezbędnego sprzętu do domu - pralka, kuchenka, odkurzacz ale też ubrania, buty... Wiadomo, ile to wszystko teraz kosztuje!

Rodzina początkowo nie chciała zgodzić się na zbiórkę, uważając, że "inni mają gorzej" i przeceniając swoje siły i możliwości, co do remontu, ale w miarę upływu czasu i kolejnych wycen fachowców, szybko okazało się, że koszty będą olbrzymie  tak opisali obecną sytuację rodziny. Krakowianie ruszyli z pomocą, a zbiórka przerosła oczekiwania organizatorów, bardzo szybko udało się uzbierać kwotę potrzebną na remont. Być może rodzina spędzi święta u siebie, to jednak zależy od tego, czy uda się zdążyć z przeprowadzeniem prac remontowych.

Pożar mieszkania to nie jedyna tragedia, która spotkała rodzinę w ostatnim czasie. Pod koniec listopada pochowali ukochaną babcię, która mieszkała z nimi. Szczególnie dzieci były związane z seniorką i bardzo przeżyły jej śmierć. To właśnie babcia zawsze zajmowała się ubezpieczaniem mieszkania. 

Mieszkanie niestety nie było ubezpieczone. Zajmowała się tym zawsze, od lat Babcia, która nie zdążyła dokonać wpłaty na ubezpieczenie – informują przyjaciele rodziny. Pożar wybuchł zanim rodzice zdążyli przedłużyć polisę. 

Naga kobieta na ulicach Świnoujścia

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają