Była niedziela, dzień Świętego Mikołaja, świeciło piękne słońce. Ok. godziny 10.00, 7-letnia Hania, jej brat 11-letni Tomek wraz z rodzicami wybrali się na spacer. W tym czasie ich sąsiad wrzucił niedopałek na balkon mieszkania rodziny. Błyskawicznie wybuchł pożar, który szybko opanował całe mieszkanie. W mgnieniu oka rodzina straciła cały dorobek życia, ubrania, książki, podręczniki, pamiątki, sprzęt RTV i AGD. Mieszkanie zostało doszczętnie zniszczone, nie nadaje się do zamieszkania.
– Rodzina wróciła ze spaceru wprost w szalejący w ich mieszkaniu ogień. W jednej chwili zostali właściwie bez niczego - ze zniszczonym mieszkaniem, w którym znaleźli tylko zwęglone i nie nadające się do niczego resztki swojego dobytku – piszą przyjaciele rodziny.
Obecnie rodzina śpi u sąsiadów, którzy zaoferowali pomoc, a znajomi rodziców Hani i Tomka zorganizowali zrzutkę na remont spalonego mieszkania.
– 7-letnia Hania i 11-letni Tomek są uczniami Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha na Czerwonym Prądniku w Krakowie.
Rodzice i dzieci śpią tymczasowo u sąsiadów, korzystając z ich pomocy. W szkole dzieci mają przygotowane nowe podręczniki i miejsce do pracy zdalnej, ale trudno im się skupić na nauce po takiej traumie. Rodzice nie mogą chodzić do pracy, bo muszą na miejscu załatwiać różne sprawy związane z pożarem oraz własnymi rękami próbują doprowadzić do porządku to, co ocalało.
Początkowo wydawało się, że sytuacja nie jest najgorsza, że dużo rzeczy uda się uratować. Nie udało się - to, co zostało, jest przesiąknięte śmierdzącym, trującym, toksycznym dymem, niebezpiecznym i zagrażającym życiu. W efekcie tego wszystko nadaje się do wyrzucenia.
Mieszkanie czeka generalny remont - zdzieranie tapet, farb, podłóg, framug - wszystkiego, do gołej ściany, następnie dezynfekcja murów - niedawno kupione meble też nadają się tylko na śmietnik.
Potem mieszkanie trzeba urządzić od nowa - gładzie, malowanie, nowe podłogi, zakup mebli i niezbędnego sprzętu do domu - pralka, kuchenka, odkurzacz ale też ubrania, buty... Wiadomo, ile to wszystko teraz kosztuje!
Rodzina początkowo nie chciała zgodzić się na zbiórkę, uważając, że "inni mają gorzej" i przeceniając swoje siły i możliwości, co do remontu, ale w miarę upływu czasu i kolejnych wycen fachowców, szybko okazało się, że koszty będą olbrzymie – tak opisali obecną sytuację rodziny. Krakowianie ruszyli z pomocą, a zbiórka przerosła oczekiwania organizatorów, bardzo szybko udało się uzbierać kwotę potrzebną na remont. Być może rodzina spędzi święta u siebie, to jednak zależy od tego, czy uda się zdążyć z przeprowadzeniem prac remontowych.
Pożar mieszkania to nie jedyna tragedia, która spotkała rodzinę w ostatnim czasie. Pod koniec listopada pochowali ukochaną babcię, która mieszkała z nimi. Szczególnie dzieci były związane z seniorką i bardzo przeżyły jej śmierć. To właśnie babcia zawsze zajmowała się ubezpieczaniem mieszkania.
– Mieszkanie niestety nie było ubezpieczone. Zajmowała się tym zawsze, od lat Babcia, która nie zdążyła dokonać wpłaty na ubezpieczenie – informują przyjaciele rodziny. Pożar wybuchł zanim rodzice zdążyli przedłużyć polisę.