Dane o wzroście płac opublikowane przez GUS w poszczególnych miesiącach pokazują dobitnie, iż Małopolanie w ostatnich latach doganiali lub nawet przeganiali zamożniejszych dotąd mieszkańców takich regionów jak Śląsk, Mazowsze, Wielkopolska, Dolny Śląsk oraz Pomorze. Najbardziej dobitnym tego przykładem jest pandemiczny rok 2020, kiedy przez kilka pierwszych miesięcy koronakryzysu (kwiecień, maj, czerwiec) płace w większości regionów Polski stały w miejscu lub nawet malały, a tymczasem w Małopolsce od początku roku silnie rosły, a potem – po chwilowym spowolnieniu – błyskawicznie odbiły.
Zobacz: Jędraszewski porównał aborcję do ukrzyżowania Chrystusa! Metropolita atakuje "mainstreamowe media"
W sierpniu 2020 roku przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło w kraju 129,8 proc. wynagrodzenia z 2015 r., a w Małopolsce – 139 proc. W październiku było to już odpowiednio: 132,7 oraz 143,9 proc. Pod koniec roku 2020 oraz w styczniu i lutym 2021 r. przewaga Małopolski nad resztą kraju była wciąż bardzo duża: przeciętny Polak zarabia obecnie około jednej trzeciej więcej niż pięć lat temu, a przeciętny Małopolanin – o 45 proc. więcej. W samym Krakowie ten wzrost był jeszcze wyższy – na przełomie roku przekroczył aż 50 procent.
Zobacz: Nowy podatek w Krakowie?! Konsultacje społeczne nie pozostawiły wątpliwości
Zgodnie z danymi udostępnionymi przez GUS, Małopolska, która jeszcze kilkanaście lat temu wlokła się w ogonie listy płac wraz Podkarpaciem, Świętokrzyskiem i Podlaskiem, dziś awansowała do pierwszej ligi. Średnie wynagrodzenie – 5,6 tys. zł – daje nam czwarte miejsce w kraju, dosłownie o włos za Dolnym Śląskiem (5,65 tys. zł) i Pomorzem (5,7 tys. zł), a przed Górnym Śląskiem (5,5 tys. zł). Wyraźnie ustępujemy jedynie Mazowszu, czyli de facto Warszawie z okolicą oraz Płockiem (6,6 tys. zł). Potężny wzlot Małopolski widoczny jest najwyraźniej na tle wspomnianych wcześniej outsiderów: styczniowa średnia pensja na Podkarpaciu wyniosła niespełna 4,6 tys. zł, w Świętokrzyskiem i Podlaskiem oraz na Warmii i Mazurach – o 50 zł więcej.