Całą sytuację opisuje Roadsafe.pl. - Przejeżdżająca ul.Dietla pani Gosia zauważyła ptaka na środkowym pasie drogi, niezwłocznie zatrzymała się aby pomóc poszkodowanemu łabędziowi. Został on przeniesiony na chodnik w bezpieczne miejsce - pisze Roadsafe. Na miejsce został wezwany patrol straży miejskiej. Dyżurny straży wezwał firmę obsługująca na zlecenie miasta usługę pomocy dla zwierząt w takich przypadkach. Okazało się, że przyjazd firmy miałby potrwać... półtorej godziny. Przypomnijmy: od zeszłego roku poszkodowanym zwierzakom nie pomaga już Dzika Klinika, a wyłowiona w drodze przetargu firma z Racławic, która zaproponowała niższą cenę za swoje usługi.
Tymczasem stan łabędzia wciąż się pogarszał. - Leżał w kałuży krwi, która spływała po chodniku - relacjonuje Roadsafe. W tym czasie na miejscu pojawił się przypadkowo wolontariusz z fundacji Akcja Dla Dzikich Zwierząt. Zadzwonił do znajomej lekarki weterynarii, która bez zastanowienia zgodziła się pomóc.
Łabędź został zabrany do samochodu i dowieziony do przychodni weterynaryjnej w Małym Płaszowie. Ta zwierzę otrzymało profesjonalną pomoc. - Jako że pomoc oferowana została bezinteresownie, bezpłatnie, w ramach statutowych fundacji Akcja dla Dzikich Zwierząt, to apelujemy do osób które mogą pomóc o wsparcie działań tej fundacji - pisze Roadsafe.