Pożar w archiwum Urzędu Miasta Krakowa wybuchł w sobotę wieczorem, w środę rano został w pełni opanowany. Strażacy obecnie dogaszają pogorzelisko.
"Nie jesteśmy w stanie oszacować, ile dokumentacji się spaliło. To będzie możliwe dopiero, kiedy uda się wejść do środka, a budynek jest w takim stanie, że grozi zawaleniem" – mówił Majchrowski. Jak poinformował, Powiatowa Inspektor Nadzoru Budowlanego wystąpiła do Wojewódzkiego Inspektora o uznanie zdarzenia za katastrofę budowlaną.
Zaznaczył, że dopóki akcja gaśnicza się nie zakończy, nie będzie możliwe wejście do obiektu, a żaden dokument "nie jest tak cenny jak życie ludzkie".
Zobacz także: Kalwaria Zebrzydowska: Samochód wjechał pod pociąg! Jest ranny! Zdewastowane auto [ZDJĘCIA]
Prezydent mówił, że w archiwum Urzędu Miasta Krakowa przechowywyane były jedynie dokumenty spraw już zakończonych. "Sugestie, iż pożar jest miastu na rękę są skandaliczne, żeby nie powiedzieć chamskie" – mówił Majchrowski. Przywołał powtarzające się w internecie informacje, jakoby spaliła się dokumentacja, dotycząca np. przetargu na zagospodarowanie Zakrzówka czy terenu Wesołej i miasto ma coś do ukrycia.
"W archiwum przechowuje się tylko dokumentację spraw ostatecznie zakończonych. Te sprawy cały czas się toczą, więc wydziały i jednostki mają dokumenty u siebie. Dokumenty z Wesołej czy Zakrzówka nie mogły być w archiwum" – powiedział.
Majchrowski podziękował wszystkim, którzy biorą udział w akcji – strażakom, pracownikom Urzędu Miasta Krakowa i Archiwów Państwowych.
Prezydent poinformował, że powołał komisję, która zajmie się ratowaniem ocalałych archiwaliów. W skład zespołu wejdą: przedstawiciele archiwum Urzędu Miasta Krakowa, Archiwum Narodowego, prokuratury i urzędnicy, będą do niego zapraszani także biegli. "Chcemy, żeby wszystko było transparentne" – powiedział Majchrowski. Przypomniał, że cały czas na miejscu akcji są obecni przedstawiciele policji i prokuratury.
Zobacz także: Kraków: Prokuratorzy zwolnieni z ograniczeń hotelowych?! Kontrowersyjny projekt
Sekretarz miasta Antoni Fryczek poinformował, że żadne dokumenty i regały nie zostały wyciągnięte z archiwum poza sytuacją, gdy w pierwszy dniu akcji strażacy wyjęli dokumenty, które zmieściły się w dwóch plastikowych pojemnikach i są one pod nadzorem policji.
Dodał, że konstrukcja budynków została w istotny sposób naruszona i w każdej chwili mogą się one zawalić, dlatego nie ma obecnie możliwości wejścia do środka, a jeśli ona się pojawi, w pierwszej kolejności do archiwum wejdą prokuratorzy i biegli.
Zastępca dyrektora wydziału organizacji i nadzoru UMK Barbara Skrabacz-Matusik mówiła, że rocznie do archiwum UMK przekazywanych jest ok. 1200–1500 metrów bieżących akt. Trafiają tam po około 2 latach od zakończenia konkretnej sprawy.
Jak wyjaśniła wicedyrektor, w archiwum było 5 tys. 200 metrów bieżących akt kategorii "A" czyli wieczystego przechowywania (jedna czwarta zasobu), pozostałe ok. 13 tys. metrów bieżących należało do kategorii "B", czyli dokumentów, które zgodnie z przepisami są po pewnym czasie niszczone. 10 proc. akt kategorii "B" czyli ok. 2 tys. 200 metrów bieżących, powinno ulec zniszczeniu dopiero po 50 latach.
"Wiele efektów naszej pracy znajduje się w systemach informatycznych bądź w postaci skanów bądź informacji. Nie jest tak, że Urząd stanie, nie będzie w stanie niczego potwierdzić czy zaświadczyć" – mówiła Barbara Skrabacz-Matusik.
Zobacz także: Koronawirus. Nowe przypadki zakażeń wirusem COVID-19 w Małopolsce i Krakowie [RAPORT]
W akcję gaszenia pożaru do tej pory zaangażowanych było 689 strażaków, 38 jednostek straży – PSP i OSP.
Jak poinformował w czwartek rzecznik małopolskiej PSP mł. bryg. Sebastian Woźniak, do tej pory zużyto: 60 tys. m sześc. wody, 2 tys. litrów środka pianotwórczego i 4 tony proszku. Podczas działań do kontroli rozwoju pożaru użyty został dron.
Akcja trwa już ponad 100 godzin. "Nie ścigaliśmy się z czasem. Dla nas najistotniejsze jest życie i zdrowie strażaków" – mówił Woźniak. "Konstrukcja obiektu jest w znacznym stopniu naruszona, strop uległ wyboczeniu. Musimy mieć też na uwadze nierównomierne obciążenie stropów materiałami archiwalnymi. Gdybyśmy wydobywali regały i teczki wpłynęlibyśmy na statykę tego budynku" – wyjaśnił rzecznik. Dodał, że w budynku wykonano już kilkanaście otworów rewizyjnych w ścianach.
W związku z pożarem radni PiS wystąpili do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych o przeprowadzenie nadzwyczajnej kontroli dotyczącej bezpieczeństwa danych osobowych w gminie Kraków. "Mieszkańcy są zaniepokojeni, bo spłonęły nie tylko dokumenty ważne dla Urzędu, ale zwierające dane osobowe krakowian" – mówił radny Michał Drewnicki. Podkreślił, że pożar archiwum stanowi poważne naruszenie ochrony danych osobowych. Dodał, że radni pytają o tę kwestię prezydenta także w swojej interpelacji.
Sekretarz miasta mówił, że UODO został poinformowany o pożarze już w poniedziałek. Zapewnił, że po zakończeniu działań przy ul. Na Załęczu teren zostanie ogrodzony i będzie go pilnowała firma ochroniarska.
Zobacz także: Trzej nastolatkowie ZGINĘLI. Wpadli w ŚMIERTELNĄ PUŁAPKĘ, bo bali się kradzieży? [NOWE FAKTY]
W archiwum UMK znajdowało się ok. 20 km bieżących dokumentów z 40 komórek organizacyjnych urzędu i 72 już zlikwidowanych miejskich jednostek. Przechowywano tam m.in. akta osobowe byłych pracowników magistratu, księgi meldunkowe z lat. 60 i 70., kartotekę osób, którym wydano dowody w latach 1952-1975 oraz dokumentację Rady Narodowej Krakowa od 1945 do 1990 roku. W pomieszczeniach przechowywane były również dokumenty z siedmiu publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej, czterech ośrodków i jednego domu pomocy społecznej oraz ze zlikwidowanych placówek oświatowych: czterech żłobków, 19 przedszkoli, 88 szkół podstawowych i ponadpodstawowych oraz z 14 domów dziecka.
Część dokumentacji była zdigitalizowana, część można będzie odtworzyć na podstawie wymiany korespondencji z innymi instytucjami, m.in. z ministerstwami i sądami.