Sprawcy oblali drzwi benzyną, a następnie je podpalili. W mieszkaniu spała wówczas pięcioosobowa rodzina. Wśród tych pięciu osób było kilkumiesięczne dziecko. W wyniku zaczadzenia zmarła 53-letnia kobieta.
- Razem z rodziną przeszliśmy traumę. Nie wchodzę do tego mieszkania, na pewno nie będę tam mieszkał. Nie chodzę nawet na to osiedle, omijam je łukiem. Prędzej będę spał na ławce, niż w tym mieszkaniu - mówi pan Krzysztof.
Śledczy ustalili, że do podpalenia tego konkretnego mieszkania doszło przez przypadek. Obiektem zemsty chuliganów miała być starsza kobieta, która zwracała uwagę na zakłócanie ciszy nocnej.
Polecany artykuł:
Krakowski sąd postanowił, że w jednym, wspólnym postępowaniu będzie prowadzona sprawa wszystkich trzech sprawców pożaru. Jeden z nich nadal nie przyznaje się do winy. Podpalaczom grożą w tej chwili cztery lata więzienia. - Przykre jest to, że w naszym sądownictwie są tak niskie kary. Dla mnie to powinien być obóz pracy, bo teraz my jako podatnicy utrzymujemy tych ludzi. Oni mają lepiej niż ja. Śpię u córki w kuchni na podłodze. Takie mam w tej chwili życie - mówi pan Krzysztof.
Posłuchaj materiału Szymona Kępki, reportera Radia ESKA: