Artur W. jest związany z klasztorem w Tyńcu od 1991 roku. Uczył także religii w jednej z lokalnych szkół podstawowych. To właśnie tam miał poznać swoją ofiarę. Do molestowania miało dojść w 2010 roku, gdy dziewczynka miała 7 lat. Jednak rodzina pokrzywdzonej powiadomiła zakon dopiero na początku tego roku. Artur W. od razu został odsunięty od pełnionych funkcji, a zakonnicy zgłosili sprawę do prokuratury. Śledczych powiadomił opat Szymon Hiżycki. Artur W. został odsunięty od udzielania sakramentów, spowiedzi i komunii św. Zabroniono mu kontaktowania się z gośćmi zakonu. Każde opuszczenie przez niego klasztornych murów musiało być udokumentowane. Artur W. musiał informować, gdzie wychodzi, w jakim celu, oraz gdzie będzie przebywał.
Artur W. ( 52 l.) został zatrzymany przez śledczych w lutym na dworcu w Białymstoku. Pojechał tam, by odwiedzić krewnych; a funkcjonariuszy, o miejscu przebywania zakonnika, poinformowali przedstawiciele benedyktynów. Zakonnik usłyszał wtedy zarzut molestowania. Nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia.
Kilka dni temu akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego dla Krakowa – Podgórza.
Pierwsze pogłoski o tym, że Artur W. mógł być zamieszany w molestowanie dzieci, pojawiły się jeszcze w 2017 roku. Wtedy do zakonu wpłynęła pierwsza skarga od ojca potencjalnej ofiary. Wówczas przeor stracił swoje stanowisko, został skierowany w odosobnienie, a mnisi przeprowadzili wewnętrzne śledztwo. Według nich zarzuty się nie potwierdziły.