- Otrzymaliśmy anonimowe zgłoszenie, że w dzielnicy Bieżanów w mieszkaniu jest zamkniętych około 30 kotów, a na balkonie przebywa duża liczba gołębi. Udaliśmy się tam wraz z innymi inspektorami. Nikt nam nie otwierał, ale z mieszkania wydobywał się okropny fetor. Jeden z sąsiadów wpuścił nas na swój balkon, byśmy zobaczyli ten drugi balkon z zewnątrz - mówi Beata Nawalany, inspektor KTOZ. - Było tam pełno odchodów, prawie na metr. Niesamowity smród. Podjęliśmy decyzję o wezwaniu asysty policji - opowiada.
Policjanci podjęli decyzję o siłowym wejściu do mieszkania. Wezwali załogę straży pożarnej, która otworzyła drzwi. - Kiedy drzwi zostały otwarte, naszym oczom ukazał się okropny widok. Całe mieszkanie było w stercie śmieci. Nie dało się przejść. Śmieci były od podłogi aż po sufit. A między tymi śmieciami przebywała kobieta w wieku około 70 lat - mówi Beata Nawalany. W mieszkaniu rzeczywiście znajdowały się koty - nie było ich jednak 30, jak podawano w zgłoszeniu, ale 7.
Jak opowiadają inspektorzy, kobieta mieszkała w jednym pomieszczeniu. Najprawdopodobniej w ogóle nie korzystała z kuchni i łazienki. Spała na materacu pokrytym fekaliami kotów.
- Ta osoba była sprawna fizycznie. Wyszła do nas. Nie wiedziała co się dzieje. Wydaje mi się, że była odurzona tym odorem - opowiada inspektor KTOZ.
Agnieszka Pers z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej apeluje, by nie pozostawać obojętnym na los drugiego człowieka i zgłaszać sytuacje które wydają się nam podejrzane. - Te zgłoszenia mogą być absolutnie anonimowe. Nie trzeba pisać do nas podania, wystarczy telefon z podaniem adresu, gdzie taka sytuacja może mieć miejsce - mówi.
Posłuchaj materiału Kasi Kasprzyk, reporterki Radia ESKA: