Makabryczne odkrycie pod Olkuszem. Zwłoki 55-latka zakopane w ogródku
Po południu w czwartek, 22 lutego, we wsi Zimnodół pod Olkuszem znaleziono zwłoki 55-letniego Grzegorza Ż. Śledczy ustalili, że mężczyzna zginął 9 stycznia. Jego ciało było rozczłonkowane i zakopane w ogródku! W sprawie zatrzymana została żona zmarłego - 50-letnia Małgorzata Ż., która usłyszała trzy zarzuty: spowodowania ciężkich obrażeń ciała skutkujących śmiercią, nieudzielenia pomocy oraz zbezczeszczenia zwłok. Do wszystkiego się przyznała.
Szczegóły zbrodni pod Olkuszem mrożą krew w żyłach. Małgorzata miała przez ponad miesiąc stopniowo ćwiartować i zakopywać ciało swojego męża! Sąsiadom wmawiała, że Grzegorz choruje na covid, dlatego nie wychodzi z domu.
Smutna historia małżonków
Reporterzy „Faktu” dotarli do bliskich małżeństwa. Okazuje się, że ich związek nigdy nie był usłany różami. Para poznała się w latach 90., gdy razem pracowali w olkuskim szpitalu. Po ślubie początkowo pomieszkiwali w Olkuszu, a następnie przenieśli się do Zimnodołu, skąd pochodził Grzegorz. Nie stronili od alkoholu. Kilka lat temu Małgorzata i Grzegorz przeżyli niewyobrażalną stratę. Zmarł ich 22-letni syn, który chorował na nowotwór języka. Dwa lata temu kobieta niespodziewanie zażądała rozwodu. Z ustaleń „Faktu” wynika, że miała wygonić męża z domu i zamieszkać z kochankiem. Jakiś czas temu miała jednak rzucić kochana i prosić Grzegorza, by wrócił. Mężczyzna uległ. Od swojego brata przeprowadził się z powrotem do żony i zerwał kontakty z rodziną. Ten powrót przypłacił życiem.
- Dobry człowiek, ale nie miał lekko w życiu. Chorobliwy był od najmłodszych lat. Rodzice jeździli z nim po szpitalach do Zakopanego, bo miał chorobę podobną do padaczki. Teraz taką śmierć mu zgotowała. Nie zasłużył sobie - stwierdził w rozmowie z „Faktem” pan Tadeusz, starszy brat zamordowanego Grzegorza.