Przez rok podróżował z "lewymi" dokumentami, wpadł w Balicach. Zostawił żonę i dzieci
Zatrzymaniem na lotnisku w Balicach zakończyła się długotrwała podróż 37-letniego obywatela Erytrei. Mężczyzna posługiwał się "lewymi" dokumentami, które - jak sam przyznał - kupił w Atenach za 3 tys. euro. Dokumenty były co prawda autentyczne, jednak należały do obywatela Włoch i mogły mu zostać skradzione. Zatrzymany mężczyzna wyjaśnił funkcjonariuszom, że ponad rok temu wyjechał z Erytrei, gdzie pozostawił żonę i dzieci. Jego trasa podróży prowadziła przez Etiopię, Turcję do Grecji, skąd zamierzał przez Mediolan dotrzeć do swojego celu podróży, czyli Belgii. Tam zamierzał osiąść na stałe, podjąć pracę i ściągnąć do Europy rodzinę.
PRZECZYTAJ: Krakowianka chciała uratować syna przed więzieniem. Padła ofiarą oszusta
Erytrejczyk nie posiadał dokumentów uprawniających go do wjazdu i przebywania na terytorium Polski. Odmówił też złożenia wniosku o objęcie go w naszym kraju ochroną międzynarodową. W związku z tym 37-latek usłyszał zarzuty usiłowania przekroczenia granicy wbrew przepisom ustawy, poprzez wprowadzenie w błąd funkcjonariuszy straży granicznej co do swojej tożsamości i posłużenie się dokumentami należącymi do innej osoby. Sąd postanowił umieścić Erytrejczyka w strzeżonym ośrodku dla cudzoziemców na okres nie dłuższy niż 3 miesiące. W tym czasie ma zostać przeprowadzone postępowanie administracyjne dotyczące zobowiązania cudzoziemca do opuszczenia Polski.
ZOBACZ: Kraków. "Pracownik administracji" okazał się gwałcicielem. Groził kobiecie nożem