Szkoła tłumaczy się problemami natury logistycznej. Religia zaplanowana jest w środku zajęć, uczniów jest za dużo i nie było możliwości zorganizowania im czasu wolnego, na przykład w bibliotece. Rodzice twierdzą z kolei, że to absurd i łamanie ich prawa do wychowywania dzieci w zgodzie z własnymi przekonaniami.
- Córka zaczęła pierwszą klasę, nowa szkoła, nowe środowisko, a już na pierwszym zebraniu okazało się, że oni nie mogą opuszczać sali podczas tych zajęć i mają siedzieć z dziećmi chodzącymi na religię. Wcześniej wychodziły z sali, ale zmieniło się to po tegorocznym zarządzeniu. Szok. Pani wychowawczyni tłumaczyła, że chodziło o to, że są duże grupki dzieci niechodzących na religię i przeszkadzali. Te lekcje nazywają się opieka nad zwolnionymi z religii, to absurd - mówi pani Katarzyna, mama jednej z pierwszoklasistek.
Sprawą zainteresował się radny Michał Starobrat, który skierował do prezydenta Jacka Majchrowskiego interpelację.
- Złożyłem interpelację z prośbą o zweryfikowanie informacji które do mnie dotarły. Nie ma możliwości, żeby uczniów przymuszać do uczestnictwa w lekcji religii. Co więcej pojawiły się zdania, że osoba odpowiedzialna za tę sytuację powiedziała, że „imię patrona zobowiązuje”. Ksiądz odpowiada za uczniów uczestniczących w katechezie, zaś za tych którzy nie odpowiada dyrekcja - przekonuje radny.
Pani Katarzyna dodaje, z kolei, że całe to zamieszanie odbija się na komforcie uczniów.
- Katechetka poddaje uczniów ostracyzmowi. Bardzo nieprzyjemnie się do nich odnosi, zwraca im ciągle uwagę, każde odwrócenie się w ławce to jest problem. Ona prowokuje taką sytuację podziału - podkreśla.
Sprawą zainteresował się Wydział Edukacji krakowskiego magistratu. Jego dyrektorka, Ewa Całus zapewnia, że ustalono, że ci uczniowie niezapisani na religię, nie będą brali w niej udziału udziału i ziostanie im zapewniona inna opieka.
Łukasz Karkowski, dyrektor szkoły nie chciał rozmawiać z naszym reporterem, ograniczył się jedynie do przesłania mailem pisma skierowanego przezeń do Wydziału Edukacji.