- Pszczoła może ugryźć, dlatego pewne zasady muszą obowiązywać. Wprowadziliśmy ograniczenia co do wysokości budynków, ilości uli na dachu - mówi Ewa Olszowska-Dej, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska Urzędu Miasta Krakowa. Budynki mają mieć wysokość maksymalnie 25 metrów i 5 kondygnacji. Ule muszą być zabezpieczone przed przewracaniem się, a od krawędzi budynku musi je dzielić minimum 5 metrów. Na 1 kilometr kwadratowy powierzchni miasta może wypadać maksymalnie 20 uli - do 5 na jednym dachu. Dach, na którym będą ule, nie może być ogólnodostępny. Osoba, która będzie się nimi zajmować, musi mieć odpowiednie kwalifikacje.
Ule na dachach można już spotkać w innych polskich miastach, jak Warszawa czy Poznań. W Krakowie też już się pojawiły w dwóch miejscach - na dachu Teatru im. Juliusza Słowackiego oraz jednego z budynków Akademii Górniczo-Hutniczej.
- W mieście i poza miastem atrakcyjność dla pszczół zależy od otoczenia, czy jest w nim dużo roślin miododajnych czy też nie. W wielu miejscach Krakowa tych roślin jest na tyle dużo, że są one atrakcyjne. Jednym z pozytywnych aspektów jest brak pestycydów czy innych środków chemicznych, używanych przez rolników - zauważa specjalista od pszczelarstwa z Uniwersytetu Rolniczego, Adam Tofilski - Natomiast w mieście obecne są inne zanieczyszczenia, pochodzące z pyłów, ze spalin samochodów, być może od przemysłu. Takie produkty pszczele pochodzące z miasta mogą zawierać więcej metali ciężkich i innych zanieczyszczeń pochodzących ze spalin.
Będzie łatwiej założyć ul, ale też łatwo się go pozbyć. Wystarczy skarga do urzędu miasta, aby ten zainterweniował u właściciela pasieki.
Więcej o ulach w mieście w materiale Kuby Paducha, reportera Radia Eska: