Dramatyczne wydarzenia miały miejsce pod koniec stycznia. Funkcjonariusze zostali wezwani do jednego z domów, w którym wybuchł pożar. Miał go wzniecić 54-letni mężczyzna, który dodatkowo groził odebraniem sobie życia. Przed przybyciem funkcjonariuszy desperat zdążył uciec z domu, zabierając ze sobą noże kuchenne. Mundurowi odnaleźli go w polach w rejonie ulicy Gilówka. To wówczas miało dojść do postrzelenia. Policjanci relacjonują, że 54-latek zaatakował ich nożami, gdy próbowali się do niego zbliżyć. Jeden z funkcjonariuszy użył broni palnej, raniąc mężczyznę.
54-latek przebywał kilkanaście dni w szpitalu. Jak informuje PAP, opuścił placówkę we wtorek (16 lutego) i następnie został zatrzymany. Następnego dnia usłyszał zarzuty czynnej napaści na funkcjonariuszy, kierowania gróźb karalnych oraz znęcania nad rodziną. Grozi mu kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
Prokurator wystąpił z wnioskiem do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztowania. W czwartek sąd przychylił się do wniosku prokuratora.
Polecany artykuł: