Znaczek pocztowy

i

Autor: POCZTA UKRAIŃSKA Znaczek pocztowy

Radny Wantuch chciał pomóc Ukrainie, a teraz ma problem. Wysłali mu za dużo pieniędzy

2022-04-20 12:30

Zainteresowanie słynnymi ukraińskimi znaczkami pocztowymi z grafiką przedstawiającą obrońcę Wyspy Węży przerosło najśmielsze wyobrażenia Łukasza Wantucha, który chciał je sprzedać w Polsce, a zdobyte w ten sposób środki przeznaczyć na pomoc dla Ukraińców. Radny ma teraz problem, ponieważ chętni już wpłacili pieniądze, a tymczasem... znaczków zabrakło. Odbiorcy muszą więc poczekać lub zrezygnować z zamówienia.

Radny Wantuch chciał pomóc Ukrainie, a teraz ma problem. Wysłali mu za dużo pieniędzy

Radny Łukasz Wantuch jadąc do Kijowa przeczytał o słynnych już ukraińskich znaczkach pocztowych, po które ustawiają się kilometrowe kolejkiNa znaczkach znajduje się grafika z obrońcą Wyspy Węży, który jasno daje do zrozumienia, co sądzi o załodze krążownika Moskwa zbliżającego się do ukraińskiej ziemi. Radny z Krakowa wpadł na pomysł, by zdobyć rozchwytywane znaczki, a następnie sprzedać je w Polsce i zgromadzone środki przeznaczyć na pomoc Ukraińcom. Cena jednego znaczka została przez niego ustalona na kwotę 100 złotych, za komplet sześciu sztuk trzeba było zapłacić 500 złotych, a za dwa komplety 600 złotych. Tymczasem zainteresowanie znaczkami przerosło najśmielsze oczekiwania radnego Wantucha i pewnym momencie... po prostu ich zabrakło. Znaczki zdobyła jedna z pracowniczek lwowskiego magistratu, jednak kolejne partie rozeszły się błyskawicznie. Po świętach, gdy zaczęły spływać przelewy radny zorientował się, że na jego koncie znalazło się ponad 40 tysięcy złotych z akcji znaczkowej!

Problem jednak w tym, że nie dla wszystkich zamawiających wystarczy znaczków, dlatego radny poprosił o cierpliwość lub anulowanie zamówienia w przypadku osób, które nie chcą czekać. Otrzymają one zwrot pieniędzy. Niektórzy odbiorcy będą też musieli zapłacić więcej niż początkowo sądzili, ponieważ ze względu na ogromne zainteresowanie inicjator akcji anulował rabaty za pakiety znaczków. - Złamałem swoje słowo, zmieniam zasady i czuję się z tym podle. Ale nie zabieram ani nie defrauduję ani złotówki - tłumaczy swoją decyzję Łukasz Wantuch. Tymczasem ukraińska poczta zapowiedziała, że znaczki z grafiką przedstawiającą obrońcę Wyspy Węży zostały wyemitowane w nakładzie miliona sztuk i seria nie będzie już wznawiana. Ci którzy nabędą cenne znaczki będą więc mogli czuć się prawdziwymi szczęściarzami.

PRZECZYTAJ: Lekarze z Krakowa zaniepokojeni stanem zdrowia dzieci uchodźców. "Uciekając przed bombami chorują ciężej"

- W ciągu zaledwie dwóch dni otrzymałem ponad 40 000 zł! Ustaliłem cenę jednego znaczka na 100 zł, 500 zł za komplet 6 sztuk, 600 zł za dwa komplety. Normalnie takie znaczki kosztują kilkadziesiąt hrywien, czyli kilkanaście złotych. Banki były nieczynne przez święta, więc przelewy przychodziły z opóźnieniem i dopiero dziś poznałem pełną skalę chęci pomocy. To jest główna przyczyna problemów. Dopóki przychodziły BLIKI od razu, to było ok, wiedziałem ile mam i jak długo mogę kontynuować akcję. Ale we wtorek zrobiła się kumulacja. I mam teraz ogromny problem- skąd wziąć znaczki? (...) Tak na dobrą sprawę nigdy nie chodziło mi o znaczki. To był tylko sposób, aby zebrać środki w ramach akcji „Chleb dla Buczy”. Pisałem o tym wiele razy, tylko teraz stoję przed bardzo trudną decyzją. Nie wiem ile jeszcze dostanę znaczków o ile w ogóle. Za dwa tygodnie sytuacja się uspokoi, ludzie zorientują się, że to bańka i znaczków będzie mnóstwo. Pytanie brzmi, czy ludzie, którzy już zapłacili za nie, będą chcieli tyle czekać. Dlatego muszę zrobić coś okropnego i zmienić zasady w trakcie gry. Nie mam wyjścia, czuję się z tym podle, ale muszę założyć najgorszy wariant. (...) Jest mi naprawdę przykro, ale muszę skasować rabat za ilość. Najwięcej osób kupowało po jednej sztuce za 100 zł, ale jest też bardzo dużo osób, które zamówiło dwa komplety za 600 zł- 12 znaczków. Muszę niestety zmienić to na jeden komplet, pełny, nierozerwany za 600 zł. Czyli nie 50 zł za znaczek ale 100 zł. Po prostu muszę. Ale żeby być fair każda osoba może po prostu do mnie napisać, że nie akceptuje zasad i chce zwrotu pieniędzy. Otrzyma je natychmiast, od razu wyjdzie przelew zwrotny. Mam nadzieję, że rozumiecie, dlaczego tak jest. I że mi wybaczycie. Złamałem swoje słowo, zmieniam zasady i czuję się z tym podle. Ale nie zabieram ani nie defrauduję ani złotówki- dostajesz zwrot całej sumy - napisał na FB radny Łukasz Wantuch.

ZOBACZ: Zaskakujące informacje o rosyjskim konsulacie w Krakowie. Dyplomaci wyprowadzą się z ul. Biskupiej?

Sonda
Czy Polska radzi sobie z pomocą uchodźcom z Ukrainy?
Tradycyjne święto "Rękawki" pod kopcem Krakusa. Rekonstrukcja historyczna wczesnośredniowiecznej bitwy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają