Lesto czy Fibi (psy ratownicze) jak na razie mają dzwonki, żeby przewodnik wiedział gdzie są. Często też do obroży przyczepiane mają kolorowe światełka. Ale marzą o pracy w ciszy i nadajniku GPS. Szukanie w terenie bywa bardzo trudne. Szczególnie gdy psy pracują w lesie, przy autostradzie lub w ruinach zamków czy domów. Psy ratują życie i szukają zaginionych, a teraz można pomóc im, żeby same się nie gubiły.
GPS dla psa ratownika to bardzo droga sprawa. Ratownicy z grupy poszukiwawczej przyznają, że sami nie są w stanie kupić tak drogiego sprzętu. Już dwa GPS-y ułatwiłyby im życie. Jedną część nadajnika przyczepia się do obroży psa, który szuka zaginionych ludzi w terenie. Drugą część właściciel psa ma przy sobie i śledzi sygnał na komputerze. Jak przyznają ratownicy, to ułatwi pracę psa. Dzięki GPS wiadomo w jakim miejscu jest pies i czy nie grozi mu niebezpieczeństwo.
Czasem zdarza się, że pies podczas ćwiczeń wpadnie do otwartej studzienki, zapląta się w krzaki i trzeba mu pomóc. Gdy w akcji przytrafi się taka sytuacja to traci się cenny czas. Często też nie słychać szczekania psów, bo na przykład poszukiwania trwają przy ruchliwej drodze. Przez co zwierzęta są zdezorientowane i nie mogą znaleźć swojego właściciela ratownika.
GPS zapewniłby bezpieczeństwo psom i pomógł w szybki sposób reagować. Pieniądze można wpłacać na konto grupy Małopolskiej Cywilnej Grupy Poszukiwawczo Ratowniczej. Powstała też specjalna zbiórka na www.pomagam.pl.
Posłuchaj materiału Dominiki Baraniec, reporterki Radia ESKA:
Czytaj też:
>>> Kraków: Nikt nie chciał ustąpić miejsca kobiecie w zaawansowanej ciąży. Zareagowała motornicza
Zobacz TO WIDEO: