Sprawa "Skóry". Obrońca Roberta J.będzie walczył o odszkodowanie dla swojego klienta
To wielki sukces obrońców Roberta J.! Oskarżony o brutalną zbrodnię sprzed lat przesiedział w areszcie śledczym rekordowo długi czas. Był najdłużej odseparowanym więźniem bez prawomocnego wyroku sądu w historii polskiego sądownictwa. W czwartek ( 31. października) opuścił salę sądową jako wolny człowiek.
Wyrok był zaskoczeniem dla opinii publicznej, ale uczestniczący w rozprawach apelacyjnych słuchacze, dziennikarze i publiczność już od momentu przesłuchania światków incognito, na podstawie których zapadł wyrok skazujący w sądzie pierwszej instancji, mieli głębokie przeświadczenie, że to jedyna możliwość.
Przypomnijmy, podczas procesu w sądzie okręgowym cały materiał dowodowy, w tym zeznania świadków incognito, został na wniosek prokuratora utajniony. Dopiero teraz mogliśmy poznać treść zeznań, bo Sąd Apelacyjny skorzystał z prawa do poszerzenia materiału dowodowego i przesłuchał dwie sąsiadki Roberta J. w sposób jawny. Treść zeznań kobiet zszokowała wszystkich. Pierwsza z nich miała widzieć Roberta J. z kobietą przez kilka sekund na klatce schodowej - była wówczas niespełna siedmioletnią dziewczynką. Mimo iż od spotkania minęło 25 lat precyzyjnie podawała wygląd ubrania i wizerunek kobiety, a także uparcie twierdziła, że była to zamordowana Katarzyna Z..
Jej zeznania różniły się jednak od tych, które składała wcześniej, gubiła się w tym co mówiła, często nie potrafiła odpowiedzieć na pytania składu sędziowskiego. Drugi z istotnych świadków incognito okazał się być matką, pierwszej z kobiet. Opisywała to samo spotkanie na klatce schodowej, o którym mówiła jej przedmówczyni, z tą różnicą, że jeszcze bardziej gubiła się w zeznaniach, a na koniec stwierdziła, że zasadniczo to niczego nie jest pewna.
- Dzisiaj na sali sądowej Sądu Apelacyjnego zatriumfowała sprawiedliwość. Ta sprawiedliwość rozliczyła niesłuszny, krzywdzący, bo skazujący człowieka niewinnego wyrok sądu pierwszej instancji. W świetle oceny materiału dowodowego, to, co obrona od początku powtarzała, wyrok taki nie miał prawa zapaść - powiedział po ogłoszeniu wyroku mecenas Łukasz Chojniak, obrońca Roberta J..
Jak dodał mecenas Chojniak, jego zdaniem sprawiedliwości nie stało się jeszcze za dość.
- Przez siedem lat człowiek niewinny był pozbawiony wolności w warunkach aresztu śledczego, przez dekady to państwo niszczyło tego człowieka, prowadziło wszystkie możliwe czynności przeciwko niemu, za nic mając konieczność wyjaśnienia sprawy. Chodziło tylko o to, żeby skazać człowieka niewinnego. Dzisiaj chce wezwać pana prokuratora generalnego Adama Bodnara oraz prokuratora krajowego Dariusza Korneluka: jeśli leży im na sercu dobro wymiaru sprawiedliwości, praworządność o niezwłoczne wyjaśnienie sprawy. Jak było możliwe, że za grube miliony prowadzono postępowanie przeciwko człowiekowi niewinnemu. Ukierunkowane przeciwko niemu, postępowanie, które miało na celu wyłącznie przypisanie z góry upatrzonemu, niewinnemu człowiekowi sprawstwa i winy? - dodaje.
Czwartkowy wyrok to wielki porażka prokuratora Piotra Krupińskiego, który od medialnego zatrzymania utrzymywał, że to Robert J. jest mordercą Katarzyny Z.. Proces trwał wiele lat, pochłonął setki milionów złotych, a kosztami został obciążony Skarb Państwa. Robert J. nigdy nie przyznał się do winy. Opanowany i skupiony uczestniczył w każdej rozprawie. Na zakończenie przewodu sądowego zabrał głos mówią: Jestem niewinny. Nie jestem bestią!