Szokujące informacje o ojcu, który zabił syna. "To był normalny facet, dobrze zarabiał"
Wstrząsająca tragedia rozegrała się w zeszłym tygodniu na Podhalu. W jednym z pensjonatów zostało znalezione ciało 14-letniego chłopca. Dawid nie zmarł śmiercią naturalną, lecz został zamordowany i to w brutalny sposób. Dziecko miało podcięte gardło. 14-latek do Małopolski przyjechał na wakacje razem ze swoim ojcem i młodszym rodzeństwem. Letnia wizyta w Tatrach była tradycją rodziny mieszkającej na Mazowszu, którą w ostatnim czasie dotknął inny dramat. Pół roku temu walkę z chorobą przegrała mama Dawida i jego młodszych braci. To zdarzenie odcisnęło głębokie piętno na ojcu chłopców. Piotr nie radził sobie psychicznie ze stratą żony. W związku z tym opiekę nad dziećmi przejęła ich babcia. Wydawało się jednak, że mężczyzna dochodzi do siebie i bezpośrednio przed tragedią chciał ponownie przejąć pieczę nad synami. Tymczasem doszło do realizacji najczarniejszego scenariusza...
To właśnie 45-letni Piotr został zatrzymany w związku z zabójstwem 14-latka. Mężczyzna był trzeźwy, lecz zachowywał się w niezrozumiały sposób. Zdradzał objawy zaburzeń psychicznych, a na pytania o Dawida miał zareagować wzruszeniem ramion. Później policjanci byli świadkami jego histerycznego śmiechu oraz krzyków. 45-latek miał między innymi wykrzykiwać, że jest Bogiem.
W rozmowie z "Faktem" znajomi Piotra relacjonowali, że mężczyzna dobrze radził sobie w życiu i nic nie wskazywało, by miał dokonać tak przerażającej zbrodni.
Straszne, co się z nim stało. To był normalny facet. Prowadził działalność i dobrze zarabiał. Postawił dom i żył jak każdy z nas. Nie mieści nam się to w głowie, tym bardziej że niedawno starał się o przejęcie opieki nad synami - powiedzieli "Faktowi" znajomi Piotra.
Po stracie żony widać było, że to już nie ten sam człowiek. Odbiło się to dość mocno na jego psychice, tylko że próbował to tuszować i nie dawał znać po sobie. Podejrzewam, że może były to długo skrywane emocje, stres lub depresja, które nagle wybuchły z tragicznym skutkiem - dodaje inna osoba, która zna zatrzymanego 45-latka.
Poniżej dalsza część artykułu.
Polecany artykuł:
Piotr przyznał się do zabicia syna. Do więzienia może nigdy nie trafić
Zgodnie z decyzją sądu, Piotr trafił do aresztu, jednak ze względu na podejrzenia dotyczące stanu jego zdrowia psychicznego jest izolowany w warunkach szpitalnych. Mężczyzna przyznał się, że to właśnie on dokonał przerażającej zbrodni, mimo to do więzienia może nigdy nie trafić. Zgodnie z polskim prawem sprawca przestępstwa musi być poczytalny w chwili popełnienia czynu, by mógł za niego odpowiadać karnie.
Na temat stanu zdrowia podejrzanego będą musieli wypowiedzieć się biegli. Jeśli 45-latek zostanie uznany za niepoczytalnego sąd będzie mógł przymusowo skierować go do zamkniętego szpitala psychiatrycznego.